Zobacz nasz kanał na YouTube
naglowek_bazant2_small.jpg
autor:
nazwa/adres bloga: 
data utworzenia: 
2010-04-23   blog czytało: 1187444   wpisów: 98   komentarzy: 122
 
budynek: 
wolnostojący, parterowy z poddaszem użytkowym bez piwnicy, garaż: 1-st. bok
technologia 
technologia murowana bloczki gazobetonowe
miejsce budowy: 
zachodniopomorskie
projekt:
 

LOGOWANIE

Login:
Hasło:
Statystyki mojdomdlaciebie.pl
Liczba blogów:
226
Liczba postów:
2031
Liczba komentarzy:
3085
Aktualnie zalogowanych:
0
 

ARCHIWUM

2011 styczeń

STRONA 1   [2]   [3]   
NASTĘPNA 
tytuł: tu kiedyś mieszkały 'Niemce'
30.01.2011, 18:06
 

Ziemia zachodniopomorska nosi kości wielu Helmutów i ich żon- Helg ;) We wsi, w której zbudowali dom moi Rodzice, jest nawet poniemiecki piękny cmentarz, graniczący z ich działką przez płot. Miejsce to dziś jest bardzo urokliwe, uporządkowane i odrestaurowane. Kilka lat wcześniej było całkowicie pokryte grubą warstwą bluszczu i niskich krzewów, i tylko najstarsi mieszkańcy wsi wiedzieli o jego istnieniu. Na szczęście mądry pracownik gminy podjął ten temat i zdobył unijne środki na konserwację owej nekropolii. Wykarczowano wszystko co niepotrzebne, pozostawiając jedynie majestatyczne sosny oraz drzewa liściaste,  i oczom ukazał się tajemniczy dom dusz, pełen niesamowitych starych nagrobków. Oczywiście wiele płyt jest popękanych, na niektórych mech nie pozwalał odczytać nazwisk. Wszystko zostało jednak dopieszczone i teraz można spędzać chwile zadumy nad germańskimi lokatorami tych ziem. To zupełnie inny klimat od tandetnych miejskich skrzynek na zwłoki z polerowanego kiczowatego lastriko, upstrzonych chińskimi sztucznymi kwiatami w papuzich barwach.  To stare nastrojowe miejsce najpiękniej wygląda w lecie, w czasie Nocy Świętojańskiej, gdy okoliczna młodzież rozświetla cmentarz zniczami. Z tego co słyszałam, pojawiają się tam również wycieczki Niemców, którzy przejeżdżają granicę by uhonorować swoich przodków. Pamiętam, że dawniej cmentarzysko to wzbudzało we mnie dreszcz, starałam się nie patrzeć w jego kierunku przez siatkę ogrodzenia, szczególnie gdy zapadał zmrok i pojawiała się mgła :) Heh, jakbym pisała scenariusz do kolejnego odcinka Scooby Doo ;) Jedna sytuacja zapadła mi głęboko w pamięć, kiedy byłam w zaawansowanej ciąży przeszłam przez boczną furtkę pospacerować po cmentarzu i zatrzymałam się przy najmniejszych grobach, tych należących do dzieci. Były tam takie trzy nagrobki, krótkie i maleńkie. Dawniej musiały być białe. Wizerunek buzi aniołka wieńczył płyty pionowe. Wypukły wzór, poszarzały z upływu czasu i ukruszony, przypominał mi bardziej maszkarona niż amorka. Pod nim wyryte były imiona wraz z datą urodzenia i śmierci. Dwoje dzieci było rodzeństwem urodzonym po sobie, i żadne z nich nie przeżyło więcej niż dwa lata. Nie znały się nawet... I ja, oczekująca swojego pierwszego dziecka, ponad wiek później pochylająca się nad tymi Aniołkami ...


  Gdy wykonywaliśmy letnie przymiarki pod nasz trawnik ( z których nic nie wyszło i znów mamy klepisko porośnięte chwastami...) , wypożyczona wówczas spalinowa glebogryzarka wydłubała nam spod żyznych warstw kawałki rozbitej porcelany. I nie wyglądało to na kubek z PRL'u.. Psyt, nic już nie mówię, bo ściągnę sobie na głowę stadko napalonych archeologów ;) Niemniej jednak ewidentnie było tu jakieś domostwo , bo raczej w pole nikt nie zabierał ze sobą ceramiki. Chyba...


Więc gdy niedzielne popołudnie spędziłam szlifując nowy - stary mur w kuchni , dla urozmaicenia czasu zaczęłam sobie pod nosem tworzyć bajeczkę ;) Opowiedziałam ją Dziecinie- z okrągłymi oczami i otwartą buzią słuchała- więc jest to historia całkiem wiarygodna. Na koniec dnia mieliśmy już swoją  domową legendę o tym, jak kiedyś w miejscu naszego Bażanta mieszkał Dziadulek z Babuleńką, mieli swoje kurki i świnki, a w ogródku na rabatkach poprzecinanych czarnymi żużlowymi ścieżkami rosły czerwone i białe kwiatki, układające się w widoczny z lotu ptaka wzór hitlerowskiej flagi ze swastyką... ;) Później przyszli radzieccy żołnierze i zburzyli domek Dziadulka i Babuleńki, a ich samych zabrali na Syberię. I właśnie w miejsce ich chatki 100 lat później powstał nasz dom, a murek w kuchni jest fragmentem tamtych dawnych ścian :) A że "wypadł" on w miejscu, gdzie chcieliśmy postawić stół, postanowiliśmy oprzeć bok stołu o ten pradawny szkielet ściany.


W tym momencie bajki do domu wszedł Dziadek Dzieciny z pizzą dla zapracowanych i  dodał jeszcze swoje trzy grosze do opowieści, snując domysły, że pod tym murkiem zakopany jest gliniany garnczek z urwanym uchem, a w nim cała masa monet ze szczerego złota :)) Jeszcze kilka razy powtórzę tą opowieść i będę ją opowiadać przy grillu dla znajomych, wierząc , że jest prawdziwa... ;) Muszę tylko pamiętać, żeby nie zostawiać domu pod opieką 'wtajemniczonych" i uzbrajać alarm na wyjazd, inaczej zastaniemy kiedyś naszych przyjaciół unurzanych w glinie w wielkim otworze wykutym w podłodze salonu...


Uff, ale się napracowałam, żeby wymyć klinkier po fugowaniu. Efekt mnie zachwyca, Męża wprawia w zadumę... Wymyślił, że powinniśmy zaolejować tę cegłę, żeby "wzmocnić efekt".. Hmm. 


zoom na fakturę cegły: 


DSC_7502.JPG


ścianka w całej okazałości, z "kikutem" kabla do oświetlenia, przeplecionym przez szczeliny cegieł. Mokra plama pod spodem to efekt moich zabiegów pielęgnacyjnych- jestem bardzo delikatna z drucianą szczotką w ręku- czysta pieszczota: 


DSC_7488.JPG


Wiem, że jestem męcząca , na okrągło deliberując o urodzie mojego muru, ale po prostu nie mogę się nim nacieszyć. Ciekawie kiedy mi zbrzydnie i każę go otynkować "w baranka" ;) Szanowny mi nie wybaczy- paleta tej cegły kosztowała fortunę. A wygląda jak rozbiórkowa.. :)) 


Szanowny Małż uciekł przed tym nadmiarem niezrozumiałej miłości do klinkieru, przenosząc się w bezpieczne i niedostępne dla żon i dzieci miejsce na ślepym pułapie. W jego złotych rękach pęczek plastikowych rur zamienił się przy pomocy otwornicy, wiertarki i flexa w całkowicie sprawny system wentylacji, przyłączony do kominków dachowych.


DSC_7514.JPGTo blaszane pudło przy ścianie komina to, cyt.: turbina do DGP.  Ma dystrybuować gorące powietrze do poszczególnych pomieszczeń na poddaszu. Mąż ma przemyślany skomplikowany system płaskich kanałów, które będą w odpowiednich miejscach wyłazić z sufitów nad oknami górnych sypialni i nad praniem w łazience,  nadmuchując ciepło z kominka. Z powodu tej przyszłej instalacji, ściana kolankowa z prawej strony strychu nie została pomalowana, bowiem będzie obudowana kolejną ścianką , która stanie po rozłożeniu systemu, by zasłonić całą konstrukcję. 


Przyznacie, że wyszedł nam niezły stryszek , zupełnie przypadkiem. Gdyby tak do podanej w projekcie powierzchni użytkowej dodać takie "gratisowe" metry i garaż, z Bażanta robi się niezła hacjenda :) 


I jeszcze trochę historii. Jak podają źródła, wieś, w której postawiliśmy nasz dom, powstała w XIX wieku i jako osada nosiła nazwę  Flankierei Holsten , co autor zapisku tłumaczy jako 'równinny ogród'. He he, patrząc na  pobojowisko rozciągające się za naszym horyzontalnym oknem, a kończące się w linii ogrodzenia, minie jeszcze sporo czasu zanim uda nam się nawiązać do tego tradycyjnego  dla tych ziem krajobrazu.. Ech, gdyby tak  tylko chciało się chcieć i mogło móc, zamienilibyśmy te budowlane wykopy w równinę soczystej zielonej trawy. Może w tym roku się uda..? 


KOMENTARZE
McGregor
30.01.2011, 20:50
Tytuł:  Gwoli uzupełnienia...

...ci sami "czerwoni" żołnierze przemaszerowali wcześniej przez Polskę i to samo zrobili z Wilnem, Grodnem i Lwowem. Polaków też wysłali na wycieczkę na bardzo, bardzo daleki Wschód. To też warto, by Dziecina wiedziała ;-)
30.01.2011, 21:28
Tytuł:  Wit@m.

Oj, obawiam się, że Dziecina w swojej małoletniej naiwności nie odróżni jeszcze , którzy żołnierze byli źli- czerwoni, czarni... Ważnie żeby na tym etapie nie bała się tych zielonych, których mija na ulicy :) No i żeby wraz z MC Nuggetsami nie wchłonęła przekonania, że najlepsi są ci wypakowani, spoceni , w moro , z amerykańskich filmów o Wietnamie ;) Na resztę przyjdzie czas. Nie czuję się na siłach uczyć historii, za cienka jestem w te klocki ;) Mogę opowiadać fantazyjne bajki, jak stara kwoka :)) Ale dziękuję za pouczający komentarz do moich wymyślnych dykteryjek para-historycznych ;)
Justyna
04.02.2011, 16:53
Tytuł:  ale pędzicie

szok :) wszyscy czytający chyba płoną z zazdrości hehe. udało mi się wrzucić kilka fotek mojego bażanta. moje okno ściągnięte od Ciebie nie jest tak pokaźne ale sam pomysł świetny. https://picasaweb.google.com/112431002603111536868/BazantII# pozdrawiam serdecznie
Gość
03.11.2011, 14:42
Tytuł:  cegła

a co toza cegła..bo nie mogę doszukac sie opisu...
04.11.2011, 03:35
Tytuł:  CRH Klinkier, wzór RUSTIKA

Nie odrobiłeś lekcji.
Nie było mnie masę czasu a zdążyłem doczytać co to za cudna w swej brzydocie cegła:)
CRH Klinkier, wzór RUSTIKA
tytuł: czerwona maszyna w cenie trzech używanych Daewoo Matiz'ów..
28.01.2011, 12:34
 

Przyjechał kurier z piecem - Heiztechnik Q Pellet Duo. Chłopaki nieźle się namordowali, żeby wtargać to cudo do garażu. Zgodnie z listem przewozowym, cały pakunek ważył bagatela.. 600 kg ! Szanowny Mąż, gdy tylko rozdarł folię, stanął i jął prychać i wzdychać na widok tego pudła w kolorze strażackiej czerwieni, nie mogąc pojąć dlaczego coś takiego kosztuje sporą górkę złotówek..


piec.JPG


Ja również nie mogę tego pomieścić w główce, więc sobie jej nie zawracam- Stary wybrał, Stary będzie w tym palił :) Moim dzieciom ma być ciepło ;) 


Oddaliłam się więc dyplomatycznie z kotłowni by podziwiać mój murek (!!!), który pojawił się ku ozdobie wnętrza kuchni. Zadecydowałam, że postawimy 14 warstw, zamiast planowanych 15-tu, żeby nie zasłaniać światła szyby kuchennej. Niższy murek będzie mniej ciężki optycznie, tak to sobie tłumaczę. Najważniejsze, by do każdej czynności dorobić odpowiednią teorię :) Pan, który wykonuje tę ważną pracę, jaką jest wykonstruowanie ceglanej ściany, patrzy na mnie z politowaniem, bowiem wczoraj nakazałam selekcjonowanie klinkieru Rustika i wybieranie konkretnych sztuk cegieł w konkretne miejsce na murze. Szanowny śmieje się, że gdybym w tym systemie miała zbudować cały dom, to owo przebieranie w cegle zajęłoby mi pięć lat. Mężczyźni! Znów nie rozumieją, jak ważnym dla kompozycji jest umiejętne wymieszanie odcieni. Nigdy nie mieli zajęć plastycznych w szkole?...heh, pewnie w tym czasie nie uważali, strzelając do kolegów gilami w kulkach z użyciem obudowy długopisu :))


 Podczas gdy ja kreśliłam pełne fantazji opisy, jak wyobrażam sobie wygląd warstw ściany, Mąż wydał krótkie zlecenie: " Panie Tomku, lecimy tak: trochę tych cegieł z pryszczami, trochę bez pryszczy, trochę szarej, trochę rudej". I Pracownik zrozumiał.


DSC_7464.JPG


 rampa na suficie, w powstałych półeczkach umieścimy led'owe taśmy :


DSC_7472.JPG


KOMENTARZE
Aro
29.01.2011, 15:41
Tytuł:  kociołek

Witam
Jeżeli mogę to proszę o zdjęcia czerwonego diabełka z kotłowni! Jak również o pierwsze spostrzeżenia po zakupie!
Pozdrawiam Aro
30.01.2011, 19:36
Tytuł:  witaj Aro,

jakie zdjęcia piekielnego kotła Cię interesują?- ogólny look po zdjęciu folii wstawiłam. Jeśli chodzi o nasze wrażenia, to dużo powiedzieć nie możemy, prócz czysto teoretycznych koncepcji, które sprawiły , że Mąż wybrał właśnie ten piec , a nie inny. Poczytał wieeeele opinii i rozpytał u znajomych instalatorów, po czym postawił na Heiztechnik'a. Podobno piec ten jest git :) Jak na razie jednak nie będziemy go 'odpalać', bo nie chcemy 'żenić lipy', co w slangu mojego M. oznacza: robić fuszerki w kotłowni. Musimy najpierw położyć płytki pod piec, a kłaść nie możemy bo posadzka schnie do d... w tych warunkach za oknem. Dodatkowo Szanowny chyba się przestraszył odpowiedzialności przy tym skomplikowanym , naszprycowanym elektroniką ustrojstwie i stwierdził, że nie będzie uruchamiał pieca, kiedy nas nie ma stale na miejscu ( nie mieszkamy) i nie możemy kontrolować jego zachowania... W efekcie podłączymy go pewnie na przełomie marca i kwietnia. pozdrawiam 'brata Bażanta" ! ;)
Aro
31.01.2011, 07:44
Tytuł:  kociołek

Witaj ,, siostro"
Jeżeli macie troszkę czasu to proszę o zdjęcia wnętrza szczególnie komory spalania i wyczystki, jaki jest dostęp na dodatkowe paliwa no i oczywiście jakieś spostrzeżenia po odpaleniu, no i z ciekawości ile was kosztował i czy do pierwszego odpalenia bierzecie serwis?
Pozdrawiam
Ania A
01.02.2011, 10:38
Tytuł:  zapytanko

Witam, mam ogromną prośbę, jeśli byłaby Pani na tyle uprzejma i mogła wskazać zestawienie kosztów poniesionych do tej pory (nie licząc gruntu), chodzi mi o koszty zezwoleń, i kolejnych etapów budowy, materiały i robocizna. Posiadam ten projekt, i również chcę go budować, nie mniej jednak zależy mi na "realnych" poniesionych kosztach, a nie "suchym" kosztorysie. Może macie Państwo jakieś zestawienie kosztów które możecie udostępnić innym. Jeśłi tak, będę bardzo wdzięczna.
serdecznie pozdrawiam
Ania
tytuł: jesteśmy uzbrojeni i (nie)bezpieczni
27.01.2011, 09:43
 

Alarm działa i puszcza do nas oczko z każdego niemal kąta domu , błyskając z czujek czerwonym światełkiem. Pan Leon ( Zawodowiec- bez dwóch zdań) uporał się z całą instalacją w kilka godzin. Kolejny plus niewielkiego domu! Na koniec montażu odwiedził nas sam właściciel agencji ochrony wraz z dwoma rosłymi panami w mundurkach "antyterrorki" i z wielkimi pałami ;) Zrobili pod płotem niezłe show, chyba w ramach firmowej autoprezentacji, kiedy w błotnych koleinach, niczym filmowi kaskaderzy zawrócili na ręcznym swojego patrolowego srebrnego jeep'a ;) Majtki mi zadrżały na widok tak jawnej męskości ;) :))  Panowie przedstawili się i dali krótki wykład, jak postępować, żeby obie strony umowy były zadowolone. Wybraliśmy hasło i kod dostępu, których, z przyczyn zdroworozsądkowych, nie udostępnię na blogu ;) :)) 


Dom schnie, piec powinien przyjechać na koniec tego tygodnia, więc posadzki zdążą już stwardnieć do przyjęcia tak poważnego wagowo lokatora kotłowni. Z początkiem przyszłego tygodnia powinniśmy "odpalić grzejniki i podłogówkę" ( cytuję za Szanownym M.)  Wczoraj kaloryfery zostały zakupione i czekają na montaż. Wkrótce nasz Bażant zamieni się w upalną "Tropical Island". 


Tymczasem suszymy wszystkie zakamarki , czym się da- kominkiem, olejakiem, kozą, farelką. Nie zastanawiam się nawet jakie będą rachunki za takie cieplne szaleństwo... Cóż, wada budowania w zimie. W temacie zimy- jest bezlitosna i nie odpuszcza. Ledwie zdążyłam nacieszyć się zmaltretowaną trawą, która wyłoniła się spod śniegu, a już ponownie napadał ten "biały shit", jak uroczo określa mroźny puch moja Przyjaciółka ;)


Panowie Budowlani dłubią zabudowy z płyt, czyli  wykonują żmudne i czasochłonne czynności zamieszczone w  "Słowniku Robotnika" pod hasłem : rzeźba w g..... :) Nic tylko docinki, paseczki, narożniczki. Nóż do karton-gipsu i flex do profili , rzucający wokół setki iskier, są w ciągłym użyciu. Postępów prac z godziny na godzinę nie widać , za to poirytowanie na twarzach Inwestorów widać wyraźnie. Takie są prawa budowlanki. Stan surowy rośnie w oczach, a wykończeniówka jest denerwująco "się ślimacząca". Pieniądze topnieją, człowiek chce już mieszkać, a technologia i dbałość o szczegół ma swoje wymagania.. Skąd my to znamy? Żeby nie biegać po budowie i nie wytykać każdej bruzdki i plamki, trzeba wszystko dopieścić. A to wymaga czasu.


Powstała już cała rampa w salono-kuchni, nic tylko montować listwy led i świecić. Powstała też obudowa g-k wokół kibelków podwieszanych i rur w łazience, które trzeba było ukryć w zgrabnych zabudowach.


Obecnie staram się wpłynąć na Panów Pracowników, żeby zajęli się sprawą mojego wymarzonego murka w kuchni, bowiem paleta cegły dotarła, po tygodniu od zamówienia (!) i marznie na podwórzu, pod coraz to nowymi warstwami opadów. Niestety, mimo charakteryzującej mnie groźnej funkcji Inwestorki i jeszcze groźniejszego miana "żony Szefa", panowie mają za nic moje napominanie o murowanie, łypią tylko badawczo na Szanownego Małża, czy mają robić, czy "baba sobie znów coś wymyśliła" ? Generalnie ciężka to i znienawidzona funkcja "małżonki". Żebyście wiedzieli, kto jest prawdziwym postrachem każdego budowlańca... Nie Szanowny Inwestor... Oj, nie! Zawsze jest to mega-upierdliwa i mega-pyskata Pani Ślubna lub Panna Kochanka. Domy drżą w posadach i kolana też... 


W ostatniej chwili, przed wylaniem posadzek, doprowadziliśmy kabel w zakres tej klinkierowej ścianki. W sieci znalazłam bowiem intrygującą  fotkę z podobnym murem w kuchni, który oświetlany był trzema punkcikami świetlnymi skierowanymi w dół, na cegłę, a umieszczonymi pod blatem zwieńczającym całą konstrukcję. Postanowiłam skopiować ten pomysł, stąd konieczność "dokabelkowania" . Teraz wystarczy przepleść ten kabel przez dziury w kolejnych warstwach cegły i wystawić go na szczycie muru. Początkowo Mąż planował wpuścić go w spoiny między cegłami, ale na ratunek przyszła nam konstrukcja kupionego klinkieru- szczelinowa :) Jak to można wykorzystać otworki w budulcu ;)  

 
 
tytuł: sushimi i suszymy...
24.01.2011, 14:10
 

Wybraliśmy się wczoraj na obiad do japońskiej knajpki. Szanowny Mąż jest wielkim koneserem sushi, o ile można zaufać kunsztowi naszych zachodniopomorskich kucharzy zaimportowanych z Kraju Kwitnącej Wiśni ( choć wróbelki ćwierkają, że na zapleczu kryją się raczej mieszkańcy Kraju Zwiędłej Czereśni ;) ) i serwuje się naszym podniebieniom "prawdziwe" sushi , a nie jego namiastkę.. W każdym bądź razie skonsumowaliśmy to, co nam podano, sowicie okraszając kęsy sojowym sosem i przetykając 'kubeczki smakowe" zieloną breją wasabi i aromatycznymi płatami marynowanego imbiru. Do dziś nie opanowałam sztuki trzymania pałeczek, przez co zapewne wyglądam przezabawnie , usiłując upolować ryżowe zawiniątka z tacki. Ale skoro Szanowny Małż postanowił uczcić kolejny etap budowy zabierając mnie na SWOJE ulubione danie, starałam się sprostać sytuacji. Na szczęście nie przymuszał mnie do degustowania sake, bowiem dla niego jedynym słusznym i jedynie akceptowanym przez organizm rodzajem trunku jest Tequila. Swoją drogą, niezłe to połączenie- sushi i spirytus z kaktusa. Japoneczka i Meksykanka. Mmmm, apetyczny mix dla prawdziwego faceta ;)


 Dom natomiast suszymy. Suszymy i suszymy. Dokładamy do pieca. Panowie budowlani mają pracę na pół gwizdka, mogą sobie podłubać przy zabudowie ramp w salonie, powolny tryb pracy usprawiedliwiając delikatną materią świeżutkich posadzek. 


Dostaliśmy wycenę glazury i gresów. Ma-sa-kra i zawał serca... Chyba zamienimy sushi na chleb z wodą... Nic innego nie pozostaje. Dlaczego pieniądze mają irytującą właściwość znikania w zastraszającym tempie?.. 


Niedawna odwilż, o wyraźnym i budzącym nadzieję zapachu wiosny sprawiła, że brutalny powrót zimy tym bardziej uderzył w nasze dusze. Widzę to wokół, ludzi opanował depresyjny "nic-mi-się-nie-chcizm", który nie ominął również mnie. Nawet pies, z reguły ochoczo oddający się uciechom na osiedlowych trawnikach, ucieka z podwórza, a w oczach ma jawne obrzydzenie panującą aurą. Aktualnie sypie mokry śnieg przecinany podmuchami nieprzyjemnego wiatru. Jakież to szczęście, że trzeba czekać na te kafelki! ;) Przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia, że nie przeprowadzamy się, kiedy wszystko gotowe. Bo jak tu się przenosić w środku koszmarnej zimy. A tak- poczekamy do kwietnia. I nic nas nie powstrzyma ! 

 
 
tytuł: Panie Posadzki we własnej osobie
23.01.2011, 18:04
 

Są ! Są ! Są ! Posadzki piękne i szlachetne. Zalane wczoraj ( panowie zaczęli o 7 rano, skończyli o 16 po południu). Dziś już można sobie po nich potuptać. Zupełnie inna bajka. Okno w kuchni ma w końcu swoją właściwą wysokość, nareszcie widzę, że bez trudu dosięgnę do szafek zawieszonych nad nim. Teraz musimy koksować kominkiem, żeby wygonić całą tę wilgoć z tynków i podłóg. Inaczej nie ma nawet co podchodzić do szpachlowania połączeń płyt na ścianach, ani do układania płytek. Muszę uzbroić się w cierpliwość. Niestety, pora roku nie ta... Zabawa w środku lata byłaby zupełnie inna : okna na oścież, koczowanie w namiocie rozbitym w ogródku, żeby przypilnować otwartej budowy... A tak, trzeba zacisnąć zęby i poczekać jakieś dwa tygodnie. W tym czasie zapewne hurtownia upora się ze sprowadzeniem dla nas zamówionych gresów i glazury.


twardy fundament pod murek w kuchni okazał się idealnym miejscem do dzielenia drewna przed wrzuceniem do paleniska, gdy wokół miękka podłoga:


DSC_7436.JPG


DSC_7446.JPG


DSC_7443.JPG


DSC_7445.JPG


DSC_7448.JPG


DSC_7449.JPG


DSC_7450.JPG


undefined


 Człowiek wyraźnie się starzeje, dziś to wiem. Niegdyś nie mogłam pojąć poirytowania Starszyzny Plemiennej  techno- brzmieniem  wydobywającym się z głośników mojego młodzieżowego boombox'a. Dziś wolę posłuchać Czerwonych Gitar.. Jeszcze niedawno dla mnie- nudnej mamuśki,  moja Przyjaciółka z lat pacholęcych była synonimem wyzwolenia, szalonego ducha , imprezy i wolnej miłości. Teraz rozmawiamy przez telefon o konsystencji kupek jej Pierworodnego ;)  


Gdyby ktoś kilka lat wcześniej powiedział mi, że będę się zachwycać szarą masą na podłodze, uśmiałabym się po same warkoczyki. A dziś .. uwielbiam te posadzki! Czyż nie są cudowne?!.. :))

 
 
STRONA 1   [2]   [3]   
NASTĘPNA 
Załóż bloga | Zaloguj się | Strona główna | BLOGI | Projekty domów | Pomoc | Regulamin | Polityka cookies | Kontakt
Sprzedaż projektów domów - Dom Dla Ciebie
Copyrights 2008-2009 © Archeco Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
X

Serwis jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies

AKCEPTUJĘ