autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-04-23
blog czytało: 1207129
wpisów: 98
komentarzy: 122
budynek:
wolnostojący, parterowy z poddaszem użytkowym bez piwnicy, garaż: 1-st. bok
technologia
technologia murowana bloczki gazobetonowe
miejsce budowy:
zachodniopomorskie
|
|
ARCHIWUM2011 czerwiec
Wiem , wiem... Miało nie być firan. Miało być nowocześnie i sterylnie. Bez szmat w oknach. Ale jakoś mi tak było "łyso" bez nich... Nie mogłam się odnaleźć. Co ciekawe, w bloku zasłanialiśmy okna jedynie rodzajem klepsydr z cienkiego białego woalu, umocowanych na patykach do zazdrostek. Klepsydry te przysłaniały okno od dolnej ramy do 2/3 jego wysokości, i jak na klepsydrę przystało, związane były "w talii" kokardą, odsłaniając bezlitośnie fragmenty szyby po prawej i po lewej. I mimo iż vis a vis naszych okien, w odległości parunastu metrów ( do dziś się zastanawiam, czy to jest zgodne z przepisami) stał drugi identyczny blok, a jego mieszkańcy mogli do woli patrzeć na teatr życia w naszym lokum, nie przeszkadzało mi to zupełnie... Co innego tutaj. Na wsi nie jesteś anonimowy tak jak w mieście. W rezultacie czułam się obserwowana przez pałętające się pod naszym płotem postacie i jadących autami sąsiadów. Podświadomie zasuwałam plisy aż po czubek, spędzając godziny w półmroku. Niezbyt to dobrze odbiło się na moim samopoczuciu. Zaczęłam więc nalegać na firany. W żyłach Męża zawrzało. Nie tak się umawialiśmy! Kupujemy plisy zamiast firankowych instalacji. Zrobiłam więc symulację- stargałam ze strychu schomikowane firanki i komplet zasłon i zawiesiłam na oknie. Powisiały tak weekend, w nadziei, że Szanowny poczuje brak po ich ściągnięciu. Dodatkowo zwijałam plisy niemal całkowicie, żeby wpuścić do domu maksymalną ilość słońca, by odeprzeć argument : firany zmniejszają optycznie pokój. Jednak po zlikwidowaniu firan w poniedziałek, byłam jedyną osobą, której doskwierał ich brak... I to jeszcze wyraźnej, niż przedtem. Już nie tylko brakowało mi przesłony przed domniemanymi obserwatorami, po prostu salon wyglądał łyso, jak podczas remontu albo jak wtedy, gdy firanki zdejmuje się chwilowo do prania... Niemal już skapitulowałam, gdy dokonałam błyskotliwego odkrycia: firanki typu spaghetti. Zwane inaczej makaronami. Zamówiłam jedną sztukę do naszej sypialni, podpierając się teorią, że firany dodają pomieszczeniu miękkości, a gdzie owa miękkość potrzebna jest najbardziej, jeśli nie w pomieszczeniu, w którym się odpoczywa... ;) Listonosz przyniósł w kopercie wynalazek genialny w swojej prostocie! Estetyczny tunel z połyskliwej satyny, a z niego zwisający równomiernie rząd poliestrowych sznurków, utkanych na tyle gęsto, by zasłonić "dzieło grzechu" wewnątrz pomieszczenia, a na tyle rzadko, by nie odbierać wnętrzu dopływu światła. Mąż zmarszczył nos i po kilku godzinach od montażu przyznał mi rację... Od tego czasu wzbogaciłam nasze gospodarstwo domowe w całe stado sznurków. Rozlokowane symetrycznie, dopasowane kolorystycznie i rozmiarem do okien. Przy okazji odkryłam jeszcze jedną fantastyczną ich cechę- można je skracać do pożądanej długości już na oknie, bez konieczności podszywania , kombinowania. Sznurki tnie się nożycami, nie strzępią się , można je formować w łuki, w zęby... Hulaj dusza! I tak zapraszam na krótki rekonesans po moim okiennym szaleństwie: soczyście pomarańczowe drzwi na taras w jadalni utrzymują symetryczny podział na elewacji. pomarańczowa plama pięknie "wyjdzie" na ciemnoszarym fragmencie zachodniej elewacji, nawiązując równocześnie do pomarańczowego garażu po przeciwnej stronie domu. upolowałam je w Jysku, początkowo byłam przerażona kolorem w paczce, ale po zawieszeniu okazały się strzałem w dziesiątkę. Są bardzo klimatyczne, dają ładne wyciszenie wściekłych (szczególnie o tej porze roku) promieni zachodzącego Słońca.bardzo uprzyjemniły nam wieczorne siedzenie przy stole, nie musimy zaciągać ciemnych plis :)
salon od frontu domu- spokojny kolor platynowo-złotawy. również z Jysk'a. W opakowaniu wyglądały na szare, ale po montażu zmieniły kolor ;) Postanowiłam je zatrzymać (mimo początkowego zamiaru kupienia szarych) bo kolor jest bardzo atrakcyjny i chyba nawet lepszy od szarości, która by się "zlała". Ten sam kolor powiesiłam w gabinecie, dzięki czemu utrzymałam piękną symetrię na przedniej elewacji domu, której osią są drzwi wejściowe.
górna sypialnia- kolor śmietankowy. piękny, świeży, rozjaśniający wnętrze. jasne firany dają pomieszczeniu cudowną lekkość. ten sam kolor, dla zachowania symetrii na elewacji przy garażu, powiesiłam również w łazience górnej. początkowo nie bardzo mi ta "śmietankowość" leżała przy kolorystyce i stylu naszego pokoju kąpielowego ;) ale wprowadziłam jeden "usprawiedliwiający " detal: ulubioną rzeźbę- figurę otyłej kobiety. Dotychczas nie miałam dla niej miejsca. Dodatkowo Mama uszczęśliwiła mnie kilka dni później ogromnym kompletem ekskluzywnych ręczników wygolonych z pupy wielbłądów stepowych ;) hi hi, w kolorze właśnie ecru, więc całość zaczyna się sensownie składać. No i , co najważniejsze, również ten szczyt elewacji ma zachowany identyczny rysunek kolorystyczny. A co mi będą różnokolorowe badziewia z okien wystawać! No!
I mój faworyt: biała firanka sznurkowa , zastosowana w obu pokojach dzieci na poddaszu ( ech ta symetria!) Jest to produkt polski , firmy Haft, jest to firana żakardowa, tzn, sznurki są ciut cieńsze i bardziej "ostre"w dotyku niż jedwabiście gładkie poliestry. W zamian za to firanki te zachwycają swoją nieziemską bielą! Pokoje dzieci, skierowane na północny zachód, są dzięki temu przestronne i sprawiają wrażenie sterylnie czystych. Po raz drugi pokochałam białe ramy, które wybierałam ponad rok temu w przekonaniu, że nic tak pięknie nie wygląda jak białe okno.
Sznurki sznurkami, dość już pasjonującej rozprawki nad wyższością makaronów nad organzą, wracam do meritum dzisiejszego wpisu. Połowa domu straszy pobieloną facjatą. Jest to jakiś rodzaj gruntu pod tynk właściwy. Pół, bo się skończyło wiaderko.. No i nastał weekend :)
Inny rodzaj łat szpeci boczek. Wynikają one ponoć z zastosowania dwóch różnych klejów ( inny producent)... tył również cierpi na bielactwo..Ile to człowiek musi znieść, zanim doczeka się swojej upragnionej nasyconej szarości. Jak nie jakieś piaskowe łaty, to białe mazy..
Ukojenie odnajduję w gapieniu się na podbitkę, która jest w trakcie realizacji. Deski wyszły pięknie! Pociągnięte białą lakierobejcą - z zewnątrz dwukrotnie, od strony dachu- raz, uzyskały szlachetny..śmietankowy kolor :) Już mi lepiej, od kiedy przeczytałam w Muratorze, że piękny, postarzany celowo przez wyrafinowanego architekta, dom na Podlasiu w całości obity został sosną. Nie jest więc taka najgorsza chyba.. Pożyjemy, uwidzimy...
pod podbitką ukryty został kabel , w przyszłości wytniemy otwornicą miejsca na "oczka" doświetlające.
"Drewno to jednak drewno"- mlasnął z zadowolenia Szanowny Mąż podkreślając, że pomysł tej podbitki był w całości dziełem jego genialnego umysłu, że uratował rozbiórkową deskę przed spaleniem, dokonał swoistego recyklingu tego pięknego drzewa wyrzuconego po rearanżacji pewnego biurowca odeskowanego boazerią, i dodatkowo mamy darmowy materiał. Fakt. Plastik nie wyglądałby tak fajnie jak te deski, z całym ich nieregularnym wybarwieniem, usłojeniem. Mój grosik do tej radosnej kupki to kolor lazury. Szanowny upierał się na jakiś taki nieokreślony w swej rudości palisander... A biel, ba! śmietankowa biel- to wspaniały , wręcz skandynawski efekt. Poczekajcie jeszcze na szarą elewację wydobywającą kolor podbitki! Kapcie spadną! Jak mawia przyjaciel rodziny, mający szerokie rozeznanie w krajach skandynawskich , w ich sposobie życia i architekturze, Bażant reprezentuje bardzo powszechny w tamtym rejonie Europy nurt. Domy proste, tanie, ładne. "Oj, jakby oni zobaczyli, co Polacy budują, te wszystkie wsiowe filarki, kolumienki, balkoniki kute w listki, silące się na klasycyzm detale rodem z piekła, wychodzące spod ręki domorosłych artystów-rzemieślników.. Nikt tam tak nie żyje, bo i po co? Tam domy budowane przez przeciętnych Polaków ( przeinwestowane, kończone całymi latami w myśl algorytmu: co dokończę, to mi się poprzednie już rozpadnie) uchodziłyby za domy niezwykle zamożnych ludzi. Nikt nie porywa się na rozbuchane kształty, gabaryty, domy są proste i niewielkie. Takie skandynawskie szaraki ;)"
Aro 29.06.2011, 21:23
Tytuł: Pytanie
Witam Aniu. Mam techniczne pytanie, czy wygrzewaliście wylewki przed ułożeniem ceramiki na podłogach? Pozdrawiam Aro 07.07.2011, 11:14
Tytuł: odpowiedź
witaj Aro, przepraszam za lekkie opóźnienie...dawno mnie tu nie było. otóż, powtarzam za Mężem: moim zdaniem nie ma potrzeby nic wygrzewać, to mit. wystarczy dobry klej elastyczny. kropka :) Aro 07.07.2011, 20:42
Tytuł: odp
Dzięki za odpowiedź. Muszę powiedzieć, że masz styl! Moja żona czerpie garściami z z twoich pomysłów! Pozdrawiam EwaB. 21.08.2014, 13:17
Tytuł: Piękne okno w kuchni !
WItam, szczególną uwagę zwróciło Wasze okno wkuchni, czy mogę prosić o jeg wymiary, i opinie jak się użytkuje? widzę że tylko to małę jest uchylne, czy t nie przeszkadza a jak z myciem? pozdr. Ewa Trochę to trwało, ale w końcu się udało. Wprawdzie z doskoku, z przerwami , lecz nasze bażancie siatkowanie i klejenie elewacji można uznać za zakończone. W międzyczasie Szanowny Mąż przeszedł w szpitalu artroskopię kolana i poznał uroki służby zdrowia. Teraz , podreperowany i pozbawiony lewej łąkotki, kuśtykający o kulach, zdaje się doceniać bardziej życie "na zewnątrz". Hmmm, takie 'wakacje na oddziale' to nawet niezły pomysł dla znerwicowanych z byle powodu.. :)
W tym roku, z okazji inauguracji ogrodu, postanowiliśmy sprezentować Córce na Dzień Dziecka trampolinę. Koszmarnie drogi prezent, niczym souvenir na Świętą Komunię ;), ale okazał się tzw. strzałem w dziesiątkę. Dziecina jest zodiakalnym Strzelcem, więc jak to 'postrzeleniec'- wszędzie jej pełno. Uwielbia zabawy ruchowe. Z batuta nie schodzi więc całymi dniami, a my mamy chwilę wytchnienia :) Dłuuugą chwilę. Wybraliśmy trampolinę bardzo uważnie, a że o tej porze roku oferta jest dość szeroka, nie mieliśmy kłopotu z zakupem najbezpieczniejszej- z siatką mocowaną niezależnie od słupków, która , w przeciwieństwie do tych, gdzie siatkę nawleka się na owe słupki, daje niemal 100% pewności, że nie będzie poważnego kuku.
Akrobacje i ewolucje Dzieciny jeżą mi włos na głowie. Tu: salto. Założyliśmy też trawnik. Gwoli uczciwości- założył go Dziadek i Szanowny. Nie udał się idealnie, są lekkie łysiny, więc aktualnie prowadzimy wyścig z chwastami, po każdym deszczu dosiewając nasiona trawy w puste placki. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Do niezaprzeczalnie genialnych dzieł obu naszych Facetów należy szklarnia. Zakupiona bodajże w Nomi, dumnie zastąpiła poprzednią konstrukcję : stelaż wielkiego wojskowego namiotu z minionego systemu obleczony folią... Jak się domyślacie- pieczołowicie opracowany "green house" nie przetrwał pierwszej nawałnicy... I cóż, trzeba było zacisnąć ząbki i kupić gotowca za 1,2 tys. zł.
Panowie Budowlani wylali porządny fundament, następnie Domowe Chłopaki skręcili całość. Ale widok własnych pomidorków jest rozanielający :)
Ja natomiast uzupełniam poziom kiczu w ogrodzie, stawiając plastikowe "badziewia" ;) jak je określa Mąż... Heh, moim zdaniem folklor musi być. W końcu , jak to mówią, "wieś tańczy, wieś śpiewa"! Nasz bażant ;) Bardzo realistyczny...I niewymagający woliery. A po czereśni ścigają się wiewiórki :) Dla tego tandetnego zakamarka mojej duszy mam usprawiedliwienie: "to przecież dla dziecka, takie zabawne dekoracje.." Póki promienie UV bezlitośnie nie rozsypią ich w pył, niech sobie pobędą w naszym ogródku...
Prawdą jest jednak, że przyroda nie potrzebuje chińskiej konkurencji z polipropylenu.. Nasza działka sąsiaduje przez płot z polem uprawnym (!), więc kiedy kilka dni temu rolnik skosił to, co tam uprawiał ( jakiś rodzaj zboża?- ot i rozgarnięcie mieszczucha) , momentalnie z okolicy zleciały bociany. Dokładnie było ich sześć, jednak obiektyw za nic nie chciał ich objąć :) Te skubane ptaki za nic mają huk kombajnu, łażą za nim krok w krok i wyłapują ze świeżego pokosu smakowite kąski. Po ostatniej mega burzy , która szalała nad naszym domem, zaczęłam się obawiać, czy nasz wiatrowskaz nie ściągnie pioruna, z braku instalacji odgromowej.. Na fizyce w szkole zazwyczaj oglądałam profil najładniejszego kolegi z klasy, więc muszę w tej kwestii zaufać opinii Szanownego, który twierdzi, że nie... Po owej ogromnej burzy zaobserwowałam niezliczoną ilość ptaków na linii wysokiego napięcia, tuż nad sąsiadującym z nami czereśniowym sadem. Pojawiły się na tych drutach tuż po ustaniu deszczu, nie wiadomo skąd, zleciały się chyba z całej gminy. Ciekawa jestem, dlaczego ptaki po burzy robią takie "elektryczne zebrania"? Zapytałam mojego kolegę Google'a ale nic mi nie odpowiedział... ;) Tymczasem myślę nad kolorystyką domu. Panowie Budowlani malują deskę na podbitkę. Jednak będzie deska... Została nam z rozbiórki i jest w bardzo dobrym stanie, montowana na pióro-wpust. Wprawdzie gatunek drewna jest lichy, ale mam nadzieję, że porządna ilość lakierobejcy zabezpieczy ją na .. dwa lata ;) Później będziemy się martwić. Wolę deskę niż plastik. Pobielona będzie wyglądała naprawdę "shabby" ;) Pierwotny pomysł zrobienia podbitki z aquapanela upadł , hmm, z uwagi na finanse. Tak to jest pod koniec budowy, każdy grosz się liczy :) Będzie więc deska. Z tego co podejrzałam w garażu, gdzie Panowie składują malowane dechy, będzie 'piknie'. Biała bejca pozostawia rysunek słojów, więc uzyskany rezultat oscyluje wokół deski w kolorze ecru tudzież kremowym. Dziś z moim domowym Kuśtykiem ;) szukaliśmy rozwiązania na parapety zewnętrzne. Miały być z kształtek klinkierowych, lecz nigdzie nie możemy namierzyć jasnoszarych, a grafit zupełnie mi nie pasuje do koncepcji ... Znalazłam piękne parapety w idealnym dla nas kolorze, glazurowane, wykonuje je rzemieślnik na obrzeżach miasta,jednak cena metra bieżącego powala, szczególnie w perspektywie "uparapetowienia" 4 m.b. okna w kuchni... Przełykam więc ślinę i godzę się na parapety... z blachy ocynk. Będzie srebrnawa i ..industrialna. Tylko czym to wygłuszyć, żeby nie bębniło podczas deszczu? Szanowny myśli intensywnie. Kupiłam dziś "Ładny Dom " i jest tam prezentacja domu z szarą elewacją, którego właściciele również widocznie 'walczyli' z pomysłem na parapety, bo zastosowali ocynkowaną blachę.. Ech, znów te szarości -dają nam w kość. Ostateczna koncepcja pomalowania naszego Bażanta opiera się na następującym opracowaniu, wykonanym specjalnie dla naszego domu, jednak nie wiem , czy mogę zdradzić Autora tej wizualizacji... Niemniej jest wspaniałe i bardzo za nie dziękuję , bo jest to coś, czego długo szukałam:
Jest to koncepcja idealna. Tak oczywista , gdy się przyjrzeć kształtowi naszego Bażanta.. Po miesiącach błądzenia po omacku dostałam wspaniałe rozwiązanie. Bardzo, bardzo dziękuję Pani M.... Dla wszystkich tych, którzy budują, bądź przyglądają się z uwagą projektowi domu Bażant II, jest to z pewnością nie lada gratka, zobaczyć "współczesne i nowoczesne podejście" do elewacji tego domu ( choć uwzględniające nasz indywidualny układ i rozmiar okien) , zaprojektowanego przecież w konwencji i stylu rustik. Wizualizacja ta daje nowe spojrzenie na ten projekt, pokazując go w innej odsłonie. Powstała ona w oparciu o szczegółowy wywiad, czego oczekuję po wyglądzie mojego domu. Znaczną inspiracją był tu developerski kompleks budynków jednorodzinnych, jaki zobaczyłam w Konikowie pod Koszalinem. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. I gdybyśmy już nie postawili Bażanta, z pewnością stalibyśmy się właścicielami jednego z tych pięknych domów:
A tak wygląda jeden z takich domów "na żywo":
My zrealizujemy wizualkę naszej elewacji niemal w całości. Zmienimy jedynie pomysł desek wokół garażu na tynk. Znów wchodzą tu w grę finanse. Deski, jaką stosujemy na podbitkę, nie odważymy się zastosować na narażonych na deszcze ścianach. A na egzotyczne drewno nas po prostu nie stać. W zamian za to będzie tynk, być może zrobimy bonie żeby utrzymać poziomy rysunek?... Tak czy siak, umieszałam na próbę po litrze farby silikonowej- jasnoszara, ta przeważająca na elewacji to RAL 7004 Signal Grey, ciemnoszara- fragmenty "wyróżniające" to RAL 7012 Basalt Grey. Jest to kolor drzwi wejściowych, które w założeniu mają się "wtopić" w ciemnoszary pas wyznaczający strefę wejścia.
Dodatkowo, w obawie, czy odcięcie obu farb nie będzie wyglądało jak na bloku mieszkalnym, nakazałam wyróżnić wejście grubszą warstwą styropianu.
W założeniu jasnoszara farba ma stworzyć z dachem rodzaj "monolitu", kierując uwagę na pomarańczowy, zaskakująco wyróżniający się garaż i ciemnoszare akcenty. Jedynym problemem jest dla mnie pomarańczowy kolor na garaż. Początkowo zakładaliśmy odeskowanie ,czyli rudą lazurę. Jednak życie sprowadziło nas na ziemię, będzie więc pomalowany tynk. Nie mogę jednak znaleźć idealnego odcienia pomarańczowej barwy. Szanowny umieszał mi wybrany kolor, ale okazał się nie taki, jakiego oczekiwałam. Pomarańcze są albo zbyt różowe, albo zbyt wściekłe, albo zbyt zgaszone, jakieś takie brązowawe. Ideałem byłby ceglasty pomarańcz, ale nie znalazłam takiego na żadnym próbniku, jakim dysponuję. Muszę szukać dalej. Generalnie od jakiegoś czasu eksploruję okolicę "organoleptyczne", biegając do każdej pomarańczowej ściany z próbką kolorów i mierząc, czy "to jest to" . Ech, te baby! P.S. z ostatniej chwili: chyba mam swój wydumany pomarańcz! wystarczyła weekendowa wizyta w Tesco i przypadkowy rzut oka na regał z.. ręcznikami. A wśród nich TEN odcień pomarańczowego, o którym cały czas myślałam. Nie wiem, czy mojej ocenie pomogła faktura ręcznika frotte, który przypomina odrobinę tynk typu 'kasza'...Ale kolor jest idealny. Zakupiłam taki ręczniczek za jedyne 2,60zł , będzie stanowił 'próbnik koloru' dla Pana z mieszalnika, a później wykorzystamy go do rąk ( mikroskopijny jak na ręcznik format wskazuje na takie jego wykorzystanie) . Szanowny kpi sobie , że fantastycznie się stało, że nie znalazłam biustonosza - próbnika, bo dopiero głupio by wyglądał w hurtowni z takim wzornikiem w dłoni ;) Kartonowa metka na ręczniczku wskazuje , że jest to "face ( nie hand) towel" w kolorze: BURNT ORANGE. Czyli po chłopsku:palony pomarańcz. Ha! Dwa słówka- klucze. Wikipedia, do której się odwołałam, podaje , iż 'burnt orange' jest prawowitym określeniem koloru od 1915 roku i święcił on tryumfy w światowym wnętrzarstwie w latach 70'tych ubiegłego wieku... Jak się wklepie w Google ów burnt orange, wyskakuje sporo jego przykładów, m.in. na samochodach :) Nie ma niestety żadnego odniesienia do numeracji Ral, co by ułatwić pracę Panom Mieszaczom... Liczę więc na ich doświadczenie w doborze odcienia w odniesieniu do ręcznika :)) Cóż, i tak w życiu bywa.
ARCHIWUM WPISÓW |
Serwis jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies