autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-04-23
blog czytało: 1207148
wpisów: 98
komentarzy: 122
budynek:
wolnostojący, parterowy z poddaszem użytkowym bez piwnicy, garaż: 1-st. bok
technologia
technologia murowana bloczki gazobetonowe
miejsce budowy:
zachodniopomorskie
|
|
Przypomniałam I Markiza. Skoro Przytargałam I tak jak przewidywałam, gdy pojawił się taras (cokolwiek można
markiza widziana wewnątrz domu:
Cieszę się jak dzidzia bateryjką! Oczyma wyobraźni widzę już Na przeciwległym szczycie domu, tam gdzie znajduje się taras nad garażem, planuję balustradę o pionowych prostych tralkach (pozdrawiam Aro, u którego podpatrzyłam to rozwiązanie!) , do których to prętów od zewnętrznej strony przytwierdzę osłonę balkonową, co by zakryć wszelką działalność na owym tarasie- powiewające na suszarce majtki, opalającą się panią domu etc. Oczywiście taką osłonę, wymierzoną co do centymetra już mam, zakupiłam ją gdy tylko w gazetce promocyjnej pewnej sieci dostrzegłam przemawiające do mnie ze zdjęcia piękno: biało-szare pasy! mało udane zdjęcie opakowania, ale jest. niemiecki sklep, niemiecka więc stylistyka.. poniemieckie ziemie bażancie. wszystko na swoim miejscu :)
Tak więc będzie pięknie i konsekwentnie po obu stronach domu. Grunt to mieć sprecyzowane plany na przyszłość ! Hmm, ci którzy mają mnóstwo pieniędzy, nie zaznają nigdy radości z takich małych rzeczy :)... Dlatego ostatnio regularnie gramy w Lotto zasilając pulę marzycieli , lub płacąc podatek od naiwności, jak wolą niektórzy. Szczególnie, że ostatnio na naszej bażanciej kalenicy przycupnął bocian! Wygooglowałam naprędce, co to oznacza. I nie! Nie przyjmuję do wiadomości , że TO , o czym wszyscy myślicie, różowe, ssące i nie dające spać po nocy.. Wszak mamy XXI wiek i cały organizm ludzki ( a kobieta też bywa człowiekiem) rozebrany został przez naukowców na molekuły, i nikt już nie wierzy przecież, że dzieci przynosi posłaniec na czerwonych nogach.. Co innego zabobony finansowe! Przecież wszyscy wiedzą , jak swędzi prawa ręka na pieniądze. Otóż i bocian zwiastuje duże pieniądze, podobno wrzuca przez komin worek ze złotem :) Tyle , że nasz gość usiadł z dala od kominów...No i ostatnio widywałam tego osobnika na wielu dachach w okolicy , a na osiedle milionerów mi to nie wygląda.. ;) Każdy sobie dłubie powoli te swoje "rancza" i "hasjendy" :)) I dlatego wciąż jesteśmy oszukiwani, bo gdy proszę panienkę przy automacie, żeby wysłała mi zakład na chybił trafił, tyle że w tej drugiej opcji -"trafił", ona mówi :"oczywiście", i nadal nic..
P.S. bardzo dziękuję za ostatnie komplementy Szanownych Czytelników, rozpieszczacie mnie :)
Gość 25.07.2011, 19:06
Tytuł: Cześć!
Zupełnie przypadkowo natknęłam się na Twojego bloga, szukając jasnoszarej dachówki... ;) I okazało się, że mamy podobne gusta nie tylko w kwestii dachu (przechodzę to samo - do tego płaska nam się marzy, ale kolor jasnoszary to priorytet - nie muszę dodawać, że są to wymagania dość niepopularne). Kolejna rzecz - okno kuchenne \"podszafkowe\" - nie takie dłuugaśne, ale ten sam zamysł. I kominek - też panoramiczny w planach - właśnie - jaki macie, bo nie znalazłam info w blogu? A taras nad garażem zostawiacie, czy zabudowujecie? Bo ja mam też cuś takiego... Nie wiem czy tu zaglądasz, ale może mogłabym prosić jakiegoś maila, to pomęczyłabym troszkę na priva jeszcze...? 27.07.2011, 16:33
Tytuł: witam "siostrę w szarościach" ;)
tak, kupić fajne szare rzeczy nie jest łatwo... Wszystko jest w brązach, ceglastych czerwieniach, w ciepłych odcieniach beżu. Płaska dachówka też mi się marzyła, model nazywał się bodajże Piatta, ale już jej podobno nie produkują w jasnej szarości... no i była bardzo droga. Mój szwagier śmieje się, że w Anglii, gdzie mieszka, dachówki płaskie są normą na domach, więc tam droższe są 'eski" , a u nas, gdzie S-ówki są powszechne, kroją za płaskie jak za zboże.. :) Tak samo jest z szarością w każdej innej 'okołodomowej' dziedzinie, bo skoro już producenci farb wewnętrznych wprowadzają ładne szarości ( a i tak trzeba się namęczyć,żeby znaleźć ten właściwy szaro-szary odcień, gdyż większość albo wpada w różowo-siną szarość albo smerfno-niebieską..., tak w przypadku np. rzeczy do ogrodu trzeba mocno się natrudzić, żeby upolować szare utensylia. Lub też samemu wszystko przemalowywać... Ostatnio taki los spotkał np. komplet piwny ( stół i dwie ławki) - spadek po rodzinie. Kolor: a jakże- zielono/dębowy. Wszystko do ogrodu generalnie jest zielone- huśtawki, węże do wody... Miesiąc polowaliśmy na szary bęben do owego węża. Ale się udało :) Generalnie, niezłe wyzwanie z tymi szarościami, trzeba lubić wyzwania i nierzadko dopłacać producentowi do koloru :) Powodzenia więc i determinacji ! 27.07.2011, 16:35
Tytuł: poczta
ankaipiotr@op.pl Gość 02.08.2011, 14:00
Tytuł: Hejka
Fajnie, że zaglądasz jednak - dzięki za odpowiedź - skrobnę na maila w takim razie :) Pozdrowionka Gość 05.09.2011, 12:35
Tytuł: pytanka
Witam Jagodzianko, Śledzę Twojego bloga (choć lekki zastój teraz jest...tak wiem, rozumiem, upajamy się DOMEM:) ). Ja jestem dopiero na początku drogi, tzn. wybraliśmy projekt...Bażant wydaje nam się idealny, oczywiście po niewielkich przeróbkach. Twoje pomysły są wspaniałe! Gratuluję pomysłowej głowy! Mam takie pytanie odnośnie okna panoramicznego. Czy kuchnia nie jest za ciemna? Czy wygodnie się patrzy myjąc naczynia np.? :)) I drugie pytanie, czy schowek jaki zrobiliście pod schodami nadaje się na spiżarkę? Nie jest tam za gorąco? Będę wdzięczna za informację. Czy w razie czego mogłabym pisać do Ciebie na maila prywatnego w tej sprawie? Oczywiście czekam na dalsze zdjęcia Bażanta - zadaszonego:) Pozdrawiam! Gość 07.12.2011, 22:30
Tytuł: Co to za podłoga w sypialni?
Droga Jagodzianko jestem pod wrażeniem Twojej sypialni! Jest cudowna, czy ten bielony dąb to panele czy deska??? Napisz proszę bo właśnie stoję przed wyborem podłogi, a Twoja podoba mi się przeogromnie. Pozdrawiam serdecznie! 08.12.2011, 10:01
Tytuł: re: podłoga
Witam :) podłogi na poddaszu to panel z Castoramy , o nazwie: \\\"dąb wiejski\\\", myślę , że mają go jeszcze w ofercie. nie jest to droga podłoga ( coś około 39/m2) , sprawuje się bardzo dobrze. pozdrawiam. Gość 08.12.2011, 10:19
Tytuł: bardzo dziekuję!
Dziękuje za tak szybką odpowiedź, jeszcze dziś pobiegnę do Castoramy!:) A Tobie Jagodzianko i całej Twojej rodzinie życzę cudownych, magicznych świąt Bożego Narodzenia i wspaniałego Nowego Roku! Mariusz 31.12.2011, 11:31
Tytuł: Heiztechnik Q Pellet Duo
Witaj czytałem Twojego całego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem :) Gratuluję pięknego domu !! Mam pytanie co do Twojego pieca, napisz proszę jak się sprawuje ile Ci pali i jakie są Twoje spostrzeżenia z użytkowania jego :) Pozdrawiam Mariusz Gość 17.01.2012, 09:29
Tytuł: kolory ścian
Witam. Piękny dom. Napisz prosze jakie farby zastosowalas w swoim domu? z mieszalnika czy gotowe? piekne szarosci :) Gość 01.08.2012, 09:08
Tytuł: TAPETA W PASY
Witam chciałam się dowiedzieć gdzie zakupiła Pani tapetę w czerwono kremowe pasy?? A tak wogóle to wnętrza wykończone z niesamowita pieczołowitością. Gratuluje. Viki 15.02.2013, 10:49
Tytuł: Co słychać?
Witaj Jestem bardzo ciekawa co u Ciebie słychać , jak się mieszka czy wszystko już skończone! Jestem wielką fanką twoje bloga. Pozdrawiam 15.02.2013, 13:12
Tytuł: Dokładnie tak!
Przyłączamy się do pytania Viki, co słychać u Ciebie Jagodzianko? Wszystkie prace zostały już zakończone? Pozdrawiamy Monika 22.05.2013, 09:00
Tytuł: propozycja współpracy
Dzień dobry, w związku z tym, że na Pani blogu pojawiły się wpisy z produktami Spod Lady, mam dla Pani propozycję współpracy. Proszę o kontakt: monika.serafin@3xw.pl anna_j_75 24.11.2013, 23:15
Tytuł: świetnie się czyta
Jak w temacie, świetnie się czyta tego bloga. Gratuluję efektów. Ja jestem dopiero po decyzji, że się podejmujemy z mężem. Polecisz jakieś konkretne projekty? W sieci jest tego mnóstwo Lena_89 08.01.2014, 10:17
Tytuł: gratulacje
Gratuluję! Przeglądając załączone obrazki muszę przyznać, iż ze zbudowaniem tarasu poradziłaś sobie brawurowo :) Mało to, byłabym skłonna polemizować, czy stworzony przez Ciebie taras to jeszcze tzw. "prowizorka", czy może już praca wyższych lotów :) Na zdjęciu wykonanym wewnątrz widać kawałek bardzo ładnej podłogi, zdradź z jakiego materiału została wykonana. Z góry dziękuję. Gość 21.08.2014, 13:30
Tytuł: Witam,
Jakie wymiary ma okno, jak się go myje? Letnie kanikuły. Ach, wspomnień dzieciństwa czar! Do dziś pamiętam zapach przegubowego Ikarusa wypchanego po brzegi spoconymi już od rana (!) ludźmi, gdy wiózł nas o świcie do Mielna. Miejska "jedynka" kursowała w okolice wybrzeża Bałtyku spod Dworca PKP i trzeba było wykazać się nie lada sprytem, żeby wepchnąć się do środka, nie mówiąc już o luksusie podróżowania na siedzisku z bordowego skaj'u. Mimo że byłam zwinnym dzieckiem, rzadko udawało mi się przebrnąć między nogami pasażerów do linii foteli, najczęściej utykałyśmy z Mamą przy przejściu i całą 11-to kilometrową drogę smętnie zadzierałam wzrok na dyndające w górze uchwyty na skórzanych paskach, marząc by być na tyle dorosłą , by móc się ich chwycić. Te plastikowe rączki przypominały wówczas poręcze przy łóżkach ortopedycznych dla szpitalnych "połamańców", może nawet odlewała je ta sama fabryka. Obecnie do Mielna można bez problemu kursować prywatnymi busami, z klimatyzacją i pluszowymi fotelami. Poza tym większość z nas ma już auto, ba- nawet kilka samochodów per familia, a parkingi , niegdyś goszczące nieliczne Syrenki i Warszawy, dziś pękają w szwach od zachodnich karoserii. Znak czasów! Jednak moje dziecko nie pozna już tego niesamowitego smaku jajka na twardo , przegryzanego bułką z serem i rzodkiewką , okraszonego wonią morskiej bryzy, przy dźwiękach krążących nad głowami mew. To był dopiero smak! Dzisiaj to "tylko bułka" i "znowu jajko"... Nasza latorośl woli kolorowe, plastikowe, najchętniej z konserwantami.. Ile się musi rodzic napocić, żeby te konsumenckie zapędy małej istoty ostudzić już w zarodku. Zaczyna się niewinnie, od reklam ukradkiem przemycanych pomiędzy kreskówkami. I nawet człowiek nie zauważa, jak jego dziecko przy sklepowej półce odkrywa przed nim nowe talenty marketingowe, sprawnie recytując wierszyki i treści piosenek odnoszących się do określonych kolorowych butelek z napojami. Więc pozostaje tylko tłumaczenie, że taki oto soczek z marchwi z misiem ma na przykład w sobie 20 kostek cukru... Mielno to mekka Wielkopolan. I to właśnie Poznaniacy ukuli zabawne, ich zdaniem, określenie , że Koszalin jest takim miasteczkiem koło Mielna.. Średnio to pocieszne, choć nie cierpię na kompleks prowincjusza, to jestem lokalną patriotką. Koszalin jaki jest , każdy widzi. A nie jest taki najgorszy. Gdyby nie "obwodnica" paraliżująca sam środek miasta, byłoby całkiem znośnie. Poznaniacy również ochoczo korzystają z dobrodziejstw Koszalina, kiedy tylko niebo zmarszczy się nad ich głowami nad Bałtykiem. Wtedy gremialnie szturmują nasze ulice i centra handlowe, wkurzając przy tym lokalnych kierowców swoim nieokiełznaniem i nonszalancją.. Jakie to szczęście, że nasza bażancia wieś leży na "wylotówce" z miasta w zupełnie znośnym , "luźnym" kierunku , inaczej sezon letni kojarzyłby się z koszmarnym powrotem do domu. Dzień w dzień. Podczas gdy dla wielu Polaków wyjazd nad morze kojarzy się z wakacjami, dla nas jest to coś zupełnie nie do pomyślenia. Żadna frajda. Co innego góry , to dopiero są wakacje! Z uśmiechem wspominam, jak mój biologiczny ojciec- wojak, po rychłym rozwodzie, gdy miałam roczek, wrócił do rodzinnej Łodzi (podczas gdy matka-również Łodzianka, zasmakowała w nadmorskim klimacie i postanowiła zostać ze mną "w garnizonie" ) po latach postanowił przypomnieć sobie o zostawionym na wybrzeżu dziecku i ufundował mi kolonie młodzieżowe w... Mielnie! Z punktu widzenia mieszkańca centralnej Polski była to nie lada atrakcja i w miejscu jego pracy rodzice zapewne zabijali się o kolonijny przydział dla swoich pociech... Ojciec w swoim porywie pominął tylko drobny szczegół, zapomniał , że ja mieszkam rzut kamieniem od morza... :)) Mielno odwiedzamy więc rodzinnie wielokrotnie w ciągu roku, byle nie w czasie ataku "stonki plażowej" ;) Oj, a pamiętam też , że były lata gdy tej stonki-owadów były całe masy na piasku, właziły w kanapki, na koce. No i były też meduzy, które wyławiałam łopatką i nosiłam do basenu z wiaderka. I nigdy mnie żadna nie oparzyła. Widać, lubiły tę zabawę ;) Dziś ani stonki, ani bałtyckiej meduzy nie pokażę córce. Brak w magazynach albo jakaś odgórna unijna reglamentacja i już. A co w Bażancie? Otóż meblowania etap kolejny. Zakupiliśmy meble do dwóch sypialni- tej dolnej, umieszczonej od strony ogrodu i do naszej rodzicielskiej, na poddaszu. W obu przypadkach zdecydowaliśmy się na meble z serii ASPELUND, oczywiście z ukochanego przez wszystkie tygryski sklepu Ikea :) Meble te wyróżniają się prostotą, z lekkim babcinym sznytem ( ozdobne podcięcia dolnej listwy, uchwyty szuflad, listwa wieńcząca) . Kolor okleiny jest wymarzony dla nas- popielata biel. Prezentują się wyśmienicie na jasnej podłodze typu bielony "dąb wiejski". Nie są to może meble na lata, jak to jest w przypadku tworów z litego drewna, ale póki co muszą wystarczyć. Okleina wygląda na w miarę solidną, zresztą nie oszukujmy się- cena czyni cuda ;) Początkowo bałam się, jak ja pomieszczę całą garderobę w te pozornie nieduże szafy ( wys.190cm) , ale udało się doskonale. Dziś jestem bardzo zadowolona, że nie uparłam się na zabudowę z suwanymi drzwiami , od sufitu po podłogę. Kupione przez nas szafy są nieoczekiwanie bardzo pojemne, a ich wysokość daje jeszcze ten niezbędny "oddech" od góry, którego nie byłoby przy pełnej zabudowie. Dzięki temu nie zrobiłam błędu optycznego zmniejszenia sypialni. Jakby nie patrzeć, postawienie wstęg drzwiowych od góry do dołu to jak postawienie ściany... Nasza sypialnia prezentuje się dziś tak:
mój kącik malarski czyli miejsce doprowadzania twarzy do użyteczności publicznej ;) :
A oto parę detali: stolik nocny Szanownego. Z zaniepokojeniem obserwuję, że ulubioną lekturą do poduszki jest ostatnio poradnik przetrwania w lesie ;) Bear'a Grylls'a, który Mąż dostał w prezencie od własnej Teściowej! Albo Mamusia chce , żeby Zięć spadał na drzewo ;) , albo też Szanowny szykuje się do opuszczenia rodziny i przerzucenia się na konsumpcję robaków.. ;)
moje ulubione reprodukcje rysunków pana Andrzeja Tylkowskiego , cała seria "domowa" jest genialna, a już te z alkowy po prostu rzucają mnie na kolana!
nad łóżkiem powiesiłam również zabawne kreski tegoż autora, które wydają się być stworzone dla nas, gdyż jak ulał opisy pasują do naszych osobowości, a i fizis niczego sobie podobny... Obrazki wyznaczyły osobiste strefy spania ;) Ja, jak każda szanująca się niewiasta, sypiam oczywiście dalej od drzwi, czyli pod skosem, pozwalając by mój jaskiniowy obrońca czuwał od wejścia i bronił mnie przed grubym zwierzem, nawet jeśli będzie to miś pluszowy, wleczony za łapkę przez rozespaną córkę, która postanowi polunatykować :)
"On trochę pogięty, ale rozprostowany, więc prawie jak nowy":
"Ona rozdarta, ale sklejona, więc prawie jak nowa":
Ramki kupiłam w Jysk, podobały mi się od dłuższego czasu, jednak dopiero gdy przypadkiem natrafiłam w sieci na to oto zdjęcie Natalii Kukulskiej , postanowiłam ulec pokusie próżności i zafundować sobie taką "gwiazdorską aranżację" ;) źródło: Google, Natalia Kukulska projektuje ekologiczne łóżko o nazwie Eko-Sen. i kolejna "tabliczka z PRL" ;) ciutkę wyuzdana, ale w sypialni można robić różne rzeczy :)) Stąd też mój pomysł, żeby szafy ubraniowe miały lustra... Wprawdzie zasady Feng Shui zabraniają używania luster w sypialni, ale tylko wtedy, gdy odbijają śpiącą postać. U nas lustra ustawiliśmy tak, żeby nie odbijały nas podczas spania... ;) Jakie to szczęście, że Ikea zaprojektowała meble na tyle zmyślnie, że drzwi można montować w dowolnej konfiguracji. Ufff. Do aranżacji naszej sypialni użyliśmy następujących mebli z serii Aspelund: dwie szafy trzydrzwiowe z lustrem, komoda -2 szuflady jako toaletka, komoda- 3 szuflady , dwa stoliki nocne, łóżko 160cm, skrzynia pod łóżko na koce. Dolna sypialnia również wreszcie została ukończona. Był to dla mnie cierń w sercu, gdyż miał to być mój autorski pokój-niespodzianka, zupełnie jak 'tajemniczy pokój' Ty'a Pennington'a ( miłośnicy programu Extreme Makeover: Home Edition wiedzą , o czym mowa :) ) i czas, w którym stała niedokończona i rozbabrana, był dla mnie bolesny ;) Nikt bowiem nie mógł zrozumieć dlaczego kraciastej zielonej tapecie towarzyszy lazurowa farba, a tuż obok znalazł się ciemny chabrowy granat... Goście mieli w oczach wyraźne osłupienie pt. "czym ten koszmarek jest , jeśli nie wypadkiem przy pracy lub pomrocznością jasną", co skrzętnie starali się ukryć potakiwaniem głów, podczas gdy ja wcale nie starałam się usprawiedliwiać. Zaciskałam zęby i myślałam o wszystkich tych przedmiotach ukrytych na strychu, które miały zwieńczyć moją pracę wnętrzarską. Teraz nareszcie moje dzieło nabrało końcowego kształtu i wszystko jest usprawiedliwione. Tak trudno jest przecież tłumaczyć każdemu swoją wizję. To tak , jakby panie z Dekoratorni musiały opowiadać o każdym detalu aranżacji.
również tu znalazło się miejsce na wyszperaną w Empik'u pocztówkę z kreską Tylkowskiego:
kwiaty niewymagające podlewania: naklejone na szybę. wazoniki jak najbardziej realne :) na karniszu soczyście zielone makarony z Jysk'a.
Do aranżacji dolnej sypialni użyliśmy następujących mebli z serii Aspelund: dwie szafy dwudrzwiowe , komoda -4 szuflady jako stolik rtv , stolik nocny , łóżko 140cm, skrzynia pod łóżko na koce. Reasumując, dolna sypialnia jest przyjemną dla oka oazą błękitów i zieleni, za oknem rozpościera się kontynuujący tę błogość kobierzec świeżej trawy z naszego ogrodu. Ilekroć mijam ten pokój w drodze do łazienki, chce mi się chwilę poleżeć... :) Ciemność wynikająca z usytuowania pokoju od północy, zupełnie zniknęła! Pokoje pokojami, mogą się podobać lub nie. Pokazuję je nie po to , żeby "zbierać" ochy i achy wirtualnych gości , a jedynie w celu przedstawienia aktualnie budującym Bażanta , jakie są mniej więcej przestrzenie aranżacyjne w poszczególnych pomieszczeniach, jak można je umeblować i ile zostaje miejsca. Ot taka miła ze mnie osóbka :) Jednak najważniejszym strategicznie miejscem okazał się przedpokój czyli hall wejściowy. Nie wiem, jakim cudem ja- mega czujna aranżatorka domowa, mogłam ominąć tak ważny szczegół. Otóż, uwaga! Jeżeli budujecie zachowując wymiary z projektu, co my zrobiliśmy, pojawia się mała niespodzianka przy doborze szafy... Albo decydujemy się na zabudowę pod wymiar, albo pojawia się kłopot przy zakupie "gotowca". Do węgarka "strefy ciszy" od drzwi wejściowych domu jest dokładnie 290 cm. Ja planowałam szafy PAX z Ikea. Tyle tylko, że one są "taktowane" co 50cm. Czyli za chińskiego boga nie miałabym szans na szafę 300 cm ( myślałam o dwóch setkach i dwóch pięćdziesiątkach)... Zabrakło głupich 10cm... Załamanie rąk i nerwów! Jak mogłam tego nie zauważyć! Poddasze wymierzyłam suchą zabudową co do milimetra, ale strefę wejścia przeoczyłam... No i gdy już niemal poddałam się i zamierzałam kupić 250 cm Pax'a ( zmarnowałabym 40 cm na pustkę w hallu) , wpadłam na pomysł przeszukania Ikea pod kątem naszych 290 cm wolnej przestrzeni. I znalazłam! Otóż są takie szafy o nazwie BOTNE. Są tańsze od Paxów ( co nie jest takie złe ;)) ale też 'uboższe' w wyposażeniu. Co się jednak okazało- IDEALNIE PASUJĄ DO WNĘKI W BAŻANCIE! Niemal co do centymetra. U nas są jeszcze cokoliki z gresów, więc szczeliny zostało z każdej strony szafy może na grubość palca! Po błyskawicznym złożeniu dwóch szaf Botne, Szanowny Mąż klasnął w ręce i stwierdził: jak na wymiar od stolarza! nasze dwie szafy zestawione w jeden ciąg, uchwyty można dobrać indywidualnie, my postawiliśmy na uchwyty VÄRDE , tzn. ja wolałam bardziej rustykalne, ale Szanowny uparł się na nowoczesne.. :) Skapitulowałam. Niech mu będzie. I tak byłam przeszczęśliwa, że wieziemy do domu te szafy !
Tak więc, Drodzy Bażantowicze, jeśli szukacie białych szaf do hallu, te są po prostu skrojone na miarę do naszych domów! Są bardzo pojemne i estetyczne. Ja kocham biel mebli, więc dla mnie są doskonałe. Po tygodniu użytkowania mogę stwierdzić, że mieszczą wszystkie pałętające się przy wejściu graty : buty, kurtki, bluzy, a nawet rakietki do badmintona! ;) Obecnie ostrzę już zęby na meble do gabinetu ( pokój na parterze, od frontu).Budowa domu to taka studnia bez dna. Gdy już raz człowiek zacznie... Ale , jak mawia Szanowny, nie od razu Rzym zbudowano... Lecz o tym wkrótce.
07.07.2011, 22:11
Tytuł: zachwyt
Kurka wodna... ale cudnie! 20.07.2011, 09:52
Tytuł: rysunki:)
A ja chciałam zapytać gdzie można dostać takie rysunki, które macie nad łóżkiem w sypialni?:) Pozdrawiam marta 20.07.2011, 19:55
Tytuł: Jak spisują się szafy?
Witam, chciałam sie dowiedzieć jak spisują się szafy z Ikei? Które okazały się lepsze? Potrzebuje do szarego przedpokoju białą szafę :) Niesttey nie stac nas w chwli obecnej na zabudowę, a zarówno jedna jak i druga szafa trzydzrwiowa bardzo mi się podoba. Dziekuje z góry za odpowiedz:) Pozdrawiam 27.07.2011, 16:19
Tytuł: rysunki i szafy
witam, w kwestii rysunków: są to reprodukcje rysunków pana Andrzeja Tylkowskiego wydane w formie kartek pocztowych/karnetów. Ja kupiłam je w Empik'u na regale z kartkami okolicznościowymi, ale nie daję głowy, że można akurat ten wzór jeszcze dostać. Pełną ofertę tych świetnych grafik można obejrzeć oraz kupić w sklepie internetowym na stronie wydawnictwa Ilustris ( google). w kwestii szaf: wszystkie sprawują się świetnie, zarówno Botne w hallu, jak Aspelundy w sypialniach. Nie mam do nich żadnych 'ale', oczywiście nasz czas ich użytkowania jest stosunkowo krótki, lecz póki co nic się nie dzieje. tak więc polecam :) pozdrawiam. Mariusz 31.12.2011, 11:29
Tytuł: Heiztechnik Q Pellet Duo
Witaj czytałem Twojego całego bloga i jestem pod wielkim wrażeniem :) Gratuluję pięknego domu !! Mam pytanie co do Twojego pieca, napisz proszę jak się sprawuje ile Ci pali i jakie są Twoje spostrzeżenia z użytkowania jego :) Pozdrawiam Mariusz Gość 02.01.2012, 14:53
Tytuł: wielkie WOW!
Gratuluje konsekwencji w urządzaniu domu. W każdym pomieszczeniu odnajduję myśl przewodnią całego domu. Mam kilka pytań. Pierwsze. Czy mogłabym prosić o zdjęcia już urządzonego salonu z fototapetą tunel? Drugie. W biało-czerwonej sypialni zauważyłam chyba tapetę za zagłowkiem łóżka. Co to jest? Gość 18.03.2013, 15:57
Tytuł: ;)
genialne panele w sypialni! mogłabym się dowiedzieć gdzie zakupione ? pozdrawiam ;) Andzik 14.05.2013, 12:05
Tytuł: !
Cudownie!
Wiem , wiem... Miało nie być firan. Miało być nowocześnie i sterylnie. Bez szmat w oknach. Ale jakoś mi tak było "łyso" bez nich... Nie mogłam się odnaleźć. Co ciekawe, w bloku zasłanialiśmy okna jedynie rodzajem klepsydr z cienkiego białego woalu, umocowanych na patykach do zazdrostek. Klepsydry te przysłaniały okno od dolnej ramy do 2/3 jego wysokości, i jak na klepsydrę przystało, związane były "w talii" kokardą, odsłaniając bezlitośnie fragmenty szyby po prawej i po lewej. I mimo iż vis a vis naszych okien, w odległości parunastu metrów ( do dziś się zastanawiam, czy to jest zgodne z przepisami) stał drugi identyczny blok, a jego mieszkańcy mogli do woli patrzeć na teatr życia w naszym lokum, nie przeszkadzało mi to zupełnie... Co innego tutaj. Na wsi nie jesteś anonimowy tak jak w mieście. W rezultacie czułam się obserwowana przez pałętające się pod naszym płotem postacie i jadących autami sąsiadów. Podświadomie zasuwałam plisy aż po czubek, spędzając godziny w półmroku. Niezbyt to dobrze odbiło się na moim samopoczuciu. Zaczęłam więc nalegać na firany. W żyłach Męża zawrzało. Nie tak się umawialiśmy! Kupujemy plisy zamiast firankowych instalacji. Zrobiłam więc symulację- stargałam ze strychu schomikowane firanki i komplet zasłon i zawiesiłam na oknie. Powisiały tak weekend, w nadziei, że Szanowny poczuje brak po ich ściągnięciu. Dodatkowo zwijałam plisy niemal całkowicie, żeby wpuścić do domu maksymalną ilość słońca, by odeprzeć argument : firany zmniejszają optycznie pokój. Jednak po zlikwidowaniu firan w poniedziałek, byłam jedyną osobą, której doskwierał ich brak... I to jeszcze wyraźnej, niż przedtem. Już nie tylko brakowało mi przesłony przed domniemanymi obserwatorami, po prostu salon wyglądał łyso, jak podczas remontu albo jak wtedy, gdy firanki zdejmuje się chwilowo do prania... Niemal już skapitulowałam, gdy dokonałam błyskotliwego odkrycia: firanki typu spaghetti. Zwane inaczej makaronami. Zamówiłam jedną sztukę do naszej sypialni, podpierając się teorią, że firany dodają pomieszczeniu miękkości, a gdzie owa miękkość potrzebna jest najbardziej, jeśli nie w pomieszczeniu, w którym się odpoczywa... ;) Listonosz przyniósł w kopercie wynalazek genialny w swojej prostocie! Estetyczny tunel z połyskliwej satyny, a z niego zwisający równomiernie rząd poliestrowych sznurków, utkanych na tyle gęsto, by zasłonić "dzieło grzechu" wewnątrz pomieszczenia, a na tyle rzadko, by nie odbierać wnętrzu dopływu światła. Mąż zmarszczył nos i po kilku godzinach od montażu przyznał mi rację... Od tego czasu wzbogaciłam nasze gospodarstwo domowe w całe stado sznurków. Rozlokowane symetrycznie, dopasowane kolorystycznie i rozmiarem do okien. Przy okazji odkryłam jeszcze jedną fantastyczną ich cechę- można je skracać do pożądanej długości już na oknie, bez konieczności podszywania , kombinowania. Sznurki tnie się nożycami, nie strzępią się , można je formować w łuki, w zęby... Hulaj dusza! I tak zapraszam na krótki rekonesans po moim okiennym szaleństwie: soczyście pomarańczowe drzwi na taras w jadalni utrzymują symetryczny podział na elewacji. pomarańczowa plama pięknie "wyjdzie" na ciemnoszarym fragmencie zachodniej elewacji, nawiązując równocześnie do pomarańczowego garażu po przeciwnej stronie domu. upolowałam je w Jysku, początkowo byłam przerażona kolorem w paczce, ale po zawieszeniu okazały się strzałem w dziesiątkę. Są bardzo klimatyczne, dają ładne wyciszenie wściekłych (szczególnie o tej porze roku) promieni zachodzącego Słońca.bardzo uprzyjemniły nam wieczorne siedzenie przy stole, nie musimy zaciągać ciemnych plis :)
salon od frontu domu- spokojny kolor platynowo-złotawy. również z Jysk'a. W opakowaniu wyglądały na szare, ale po montażu zmieniły kolor ;) Postanowiłam je zatrzymać (mimo początkowego zamiaru kupienia szarych) bo kolor jest bardzo atrakcyjny i chyba nawet lepszy od szarości, która by się "zlała". Ten sam kolor powiesiłam w gabinecie, dzięki czemu utrzymałam piękną symetrię na przedniej elewacji domu, której osią są drzwi wejściowe.
górna sypialnia- kolor śmietankowy. piękny, świeży, rozjaśniający wnętrze. jasne firany dają pomieszczeniu cudowną lekkość. ten sam kolor, dla zachowania symetrii na elewacji przy garażu, powiesiłam również w łazience górnej. początkowo nie bardzo mi ta "śmietankowość" leżała przy kolorystyce i stylu naszego pokoju kąpielowego ;) ale wprowadziłam jeden "usprawiedliwiający " detal: ulubioną rzeźbę- figurę otyłej kobiety. Dotychczas nie miałam dla niej miejsca. Dodatkowo Mama uszczęśliwiła mnie kilka dni później ogromnym kompletem ekskluzywnych ręczników wygolonych z pupy wielbłądów stepowych ;) hi hi, w kolorze właśnie ecru, więc całość zaczyna się sensownie składać. No i , co najważniejsze, również ten szczyt elewacji ma zachowany identyczny rysunek kolorystyczny. A co mi będą różnokolorowe badziewia z okien wystawać! No!
I mój faworyt: biała firanka sznurkowa , zastosowana w obu pokojach dzieci na poddaszu ( ech ta symetria!) Jest to produkt polski , firmy Haft, jest to firana żakardowa, tzn, sznurki są ciut cieńsze i bardziej "ostre"w dotyku niż jedwabiście gładkie poliestry. W zamian za to firanki te zachwycają swoją nieziemską bielą! Pokoje dzieci, skierowane na północny zachód, są dzięki temu przestronne i sprawiają wrażenie sterylnie czystych. Po raz drugi pokochałam białe ramy, które wybierałam ponad rok temu w przekonaniu, że nic tak pięknie nie wygląda jak białe okno.
Sznurki sznurkami, dość już pasjonującej rozprawki nad wyższością makaronów nad organzą, wracam do meritum dzisiejszego wpisu. Połowa domu straszy pobieloną facjatą. Jest to jakiś rodzaj gruntu pod tynk właściwy. Pół, bo się skończyło wiaderko.. No i nastał weekend :)
Inny rodzaj łat szpeci boczek. Wynikają one ponoć z zastosowania dwóch różnych klejów ( inny producent)... tył również cierpi na bielactwo..Ile to człowiek musi znieść, zanim doczeka się swojej upragnionej nasyconej szarości. Jak nie jakieś piaskowe łaty, to białe mazy..
Ukojenie odnajduję w gapieniu się na podbitkę, która jest w trakcie realizacji. Deski wyszły pięknie! Pociągnięte białą lakierobejcą - z zewnątrz dwukrotnie, od strony dachu- raz, uzyskały szlachetny..śmietankowy kolor :) Już mi lepiej, od kiedy przeczytałam w Muratorze, że piękny, postarzany celowo przez wyrafinowanego architekta, dom na Podlasiu w całości obity został sosną. Nie jest więc taka najgorsza chyba.. Pożyjemy, uwidzimy...
pod podbitką ukryty został kabel , w przyszłości wytniemy otwornicą miejsca na "oczka" doświetlające.
"Drewno to jednak drewno"- mlasnął z zadowolenia Szanowny Mąż podkreślając, że pomysł tej podbitki był w całości dziełem jego genialnego umysłu, że uratował rozbiórkową deskę przed spaleniem, dokonał swoistego recyklingu tego pięknego drzewa wyrzuconego po rearanżacji pewnego biurowca odeskowanego boazerią, i dodatkowo mamy darmowy materiał. Fakt. Plastik nie wyglądałby tak fajnie jak te deski, z całym ich nieregularnym wybarwieniem, usłojeniem. Mój grosik do tej radosnej kupki to kolor lazury. Szanowny upierał się na jakiś taki nieokreślony w swej rudości palisander... A biel, ba! śmietankowa biel- to wspaniały , wręcz skandynawski efekt. Poczekajcie jeszcze na szarą elewację wydobywającą kolor podbitki! Kapcie spadną! Jak mawia przyjaciel rodziny, mający szerokie rozeznanie w krajach skandynawskich , w ich sposobie życia i architekturze, Bażant reprezentuje bardzo powszechny w tamtym rejonie Europy nurt. Domy proste, tanie, ładne. "Oj, jakby oni zobaczyli, co Polacy budują, te wszystkie wsiowe filarki, kolumienki, balkoniki kute w listki, silące się na klasycyzm detale rodem z piekła, wychodzące spod ręki domorosłych artystów-rzemieślników.. Nikt tam tak nie żyje, bo i po co? Tam domy budowane przez przeciętnych Polaków ( przeinwestowane, kończone całymi latami w myśl algorytmu: co dokończę, to mi się poprzednie już rozpadnie) uchodziłyby za domy niezwykle zamożnych ludzi. Nikt nie porywa się na rozbuchane kształty, gabaryty, domy są proste i niewielkie. Takie skandynawskie szaraki ;)"
Aro 29.06.2011, 21:23
Tytuł: Pytanie
Witam Aniu. Mam techniczne pytanie, czy wygrzewaliście wylewki przed ułożeniem ceramiki na podłogach? Pozdrawiam Aro 07.07.2011, 11:14
Tytuł: odpowiedź
witaj Aro, przepraszam za lekkie opóźnienie...dawno mnie tu nie było. otóż, powtarzam za Mężem: moim zdaniem nie ma potrzeby nic wygrzewać, to mit. wystarczy dobry klej elastyczny. kropka :) Aro 07.07.2011, 20:42
Tytuł: odp
Dzięki za odpowiedź. Muszę powiedzieć, że masz styl! Moja żona czerpie garściami z z twoich pomysłów! Pozdrawiam EwaB. 21.08.2014, 13:17
Tytuł: Piękne okno w kuchni !
WItam, szczególną uwagę zwróciło Wasze okno wkuchni, czy mogę prosić o jeg wymiary, i opinie jak się użytkuje? widzę że tylko to małę jest uchylne, czy t nie przeszkadza a jak z myciem? pozdr. Ewa Trochę to trwało, ale w końcu się udało. Wprawdzie z doskoku, z przerwami , lecz nasze bażancie siatkowanie i klejenie elewacji można uznać za zakończone. W międzyczasie Szanowny Mąż przeszedł w szpitalu artroskopię kolana i poznał uroki służby zdrowia. Teraz , podreperowany i pozbawiony lewej łąkotki, kuśtykający o kulach, zdaje się doceniać bardziej życie "na zewnątrz". Hmmm, takie 'wakacje na oddziale' to nawet niezły pomysł dla znerwicowanych z byle powodu.. :)
W tym roku, z okazji inauguracji ogrodu, postanowiliśmy sprezentować Córce na Dzień Dziecka trampolinę. Koszmarnie drogi prezent, niczym souvenir na Świętą Komunię ;), ale okazał się tzw. strzałem w dziesiątkę. Dziecina jest zodiakalnym Strzelcem, więc jak to 'postrzeleniec'- wszędzie jej pełno. Uwielbia zabawy ruchowe. Z batuta nie schodzi więc całymi dniami, a my mamy chwilę wytchnienia :) Dłuuugą chwilę. Wybraliśmy trampolinę bardzo uważnie, a że o tej porze roku oferta jest dość szeroka, nie mieliśmy kłopotu z zakupem najbezpieczniejszej- z siatką mocowaną niezależnie od słupków, która , w przeciwieństwie do tych, gdzie siatkę nawleka się na owe słupki, daje niemal 100% pewności, że nie będzie poważnego kuku.
Akrobacje i ewolucje Dzieciny jeżą mi włos na głowie. Tu: salto. Założyliśmy też trawnik. Gwoli uczciwości- założył go Dziadek i Szanowny. Nie udał się idealnie, są lekkie łysiny, więc aktualnie prowadzimy wyścig z chwastami, po każdym deszczu dosiewając nasiona trawy w puste placki. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Do niezaprzeczalnie genialnych dzieł obu naszych Facetów należy szklarnia. Zakupiona bodajże w Nomi, dumnie zastąpiła poprzednią konstrukcję : stelaż wielkiego wojskowego namiotu z minionego systemu obleczony folią... Jak się domyślacie- pieczołowicie opracowany "green house" nie przetrwał pierwszej nawałnicy... I cóż, trzeba było zacisnąć ząbki i kupić gotowca za 1,2 tys. zł.
Panowie Budowlani wylali porządny fundament, następnie Domowe Chłopaki skręcili całość. Ale widok własnych pomidorków jest rozanielający :)
Ja natomiast uzupełniam poziom kiczu w ogrodzie, stawiając plastikowe "badziewia" ;) jak je określa Mąż... Heh, moim zdaniem folklor musi być. W końcu , jak to mówią, "wieś tańczy, wieś śpiewa"! Nasz bażant ;) Bardzo realistyczny...I niewymagający woliery. A po czereśni ścigają się wiewiórki :) Dla tego tandetnego zakamarka mojej duszy mam usprawiedliwienie: "to przecież dla dziecka, takie zabawne dekoracje.." Póki promienie UV bezlitośnie nie rozsypią ich w pył, niech sobie pobędą w naszym ogródku...
Prawdą jest jednak, że przyroda nie potrzebuje chińskiej konkurencji z polipropylenu.. Nasza działka sąsiaduje przez płot z polem uprawnym (!), więc kiedy kilka dni temu rolnik skosił to, co tam uprawiał ( jakiś rodzaj zboża?- ot i rozgarnięcie mieszczucha) , momentalnie z okolicy zleciały bociany. Dokładnie było ich sześć, jednak obiektyw za nic nie chciał ich objąć :) Te skubane ptaki za nic mają huk kombajnu, łażą za nim krok w krok i wyłapują ze świeżego pokosu smakowite kąski. Po ostatniej mega burzy , która szalała nad naszym domem, zaczęłam się obawiać, czy nasz wiatrowskaz nie ściągnie pioruna, z braku instalacji odgromowej.. Na fizyce w szkole zazwyczaj oglądałam profil najładniejszego kolegi z klasy, więc muszę w tej kwestii zaufać opinii Szanownego, który twierdzi, że nie... Po owej ogromnej burzy zaobserwowałam niezliczoną ilość ptaków na linii wysokiego napięcia, tuż nad sąsiadującym z nami czereśniowym sadem. Pojawiły się na tych drutach tuż po ustaniu deszczu, nie wiadomo skąd, zleciały się chyba z całej gminy. Ciekawa jestem, dlaczego ptaki po burzy robią takie "elektryczne zebrania"? Zapytałam mojego kolegę Google'a ale nic mi nie odpowiedział... ;) Tymczasem myślę nad kolorystyką domu. Panowie Budowlani malują deskę na podbitkę. Jednak będzie deska... Została nam z rozbiórki i jest w bardzo dobrym stanie, montowana na pióro-wpust. Wprawdzie gatunek drewna jest lichy, ale mam nadzieję, że porządna ilość lakierobejcy zabezpieczy ją na .. dwa lata ;) Później będziemy się martwić. Wolę deskę niż plastik. Pobielona będzie wyglądała naprawdę "shabby" ;) Pierwotny pomysł zrobienia podbitki z aquapanela upadł , hmm, z uwagi na finanse. Tak to jest pod koniec budowy, każdy grosz się liczy :) Będzie więc deska. Z tego co podejrzałam w garażu, gdzie Panowie składują malowane dechy, będzie 'piknie'. Biała bejca pozostawia rysunek słojów, więc uzyskany rezultat oscyluje wokół deski w kolorze ecru tudzież kremowym. Dziś z moim domowym Kuśtykiem ;) szukaliśmy rozwiązania na parapety zewnętrzne. Miały być z kształtek klinkierowych, lecz nigdzie nie możemy namierzyć jasnoszarych, a grafit zupełnie mi nie pasuje do koncepcji ... Znalazłam piękne parapety w idealnym dla nas kolorze, glazurowane, wykonuje je rzemieślnik na obrzeżach miasta,jednak cena metra bieżącego powala, szczególnie w perspektywie "uparapetowienia" 4 m.b. okna w kuchni... Przełykam więc ślinę i godzę się na parapety... z blachy ocynk. Będzie srebrnawa i ..industrialna. Tylko czym to wygłuszyć, żeby nie bębniło podczas deszczu? Szanowny myśli intensywnie. Kupiłam dziś "Ładny Dom " i jest tam prezentacja domu z szarą elewacją, którego właściciele również widocznie 'walczyli' z pomysłem na parapety, bo zastosowali ocynkowaną blachę.. Ech, znów te szarości -dają nam w kość. Ostateczna koncepcja pomalowania naszego Bażanta opiera się na następującym opracowaniu, wykonanym specjalnie dla naszego domu, jednak nie wiem , czy mogę zdradzić Autora tej wizualizacji... Niemniej jest wspaniałe i bardzo za nie dziękuję , bo jest to coś, czego długo szukałam:
Jest to koncepcja idealna. Tak oczywista , gdy się przyjrzeć kształtowi naszego Bażanta.. Po miesiącach błądzenia po omacku dostałam wspaniałe rozwiązanie. Bardzo, bardzo dziękuję Pani M.... Dla wszystkich tych, którzy budują, bądź przyglądają się z uwagą projektowi domu Bażant II, jest to z pewnością nie lada gratka, zobaczyć "współczesne i nowoczesne podejście" do elewacji tego domu ( choć uwzględniające nasz indywidualny układ i rozmiar okien) , zaprojektowanego przecież w konwencji i stylu rustik. Wizualizacja ta daje nowe spojrzenie na ten projekt, pokazując go w innej odsłonie. Powstała ona w oparciu o szczegółowy wywiad, czego oczekuję po wyglądzie mojego domu. Znaczną inspiracją był tu developerski kompleks budynków jednorodzinnych, jaki zobaczyłam w Konikowie pod Koszalinem. Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. I gdybyśmy już nie postawili Bażanta, z pewnością stalibyśmy się właścicielami jednego z tych pięknych domów:
A tak wygląda jeden z takich domów "na żywo":
My zrealizujemy wizualkę naszej elewacji niemal w całości. Zmienimy jedynie pomysł desek wokół garażu na tynk. Znów wchodzą tu w grę finanse. Deski, jaką stosujemy na podbitkę, nie odważymy się zastosować na narażonych na deszcze ścianach. A na egzotyczne drewno nas po prostu nie stać. W zamian za to będzie tynk, być może zrobimy bonie żeby utrzymać poziomy rysunek?... Tak czy siak, umieszałam na próbę po litrze farby silikonowej- jasnoszara, ta przeważająca na elewacji to RAL 7004 Signal Grey, ciemnoszara- fragmenty "wyróżniające" to RAL 7012 Basalt Grey. Jest to kolor drzwi wejściowych, które w założeniu mają się "wtopić" w ciemnoszary pas wyznaczający strefę wejścia.
Dodatkowo, w obawie, czy odcięcie obu farb nie będzie wyglądało jak na bloku mieszkalnym, nakazałam wyróżnić wejście grubszą warstwą styropianu.
W założeniu jasnoszara farba ma stworzyć z dachem rodzaj "monolitu", kierując uwagę na pomarańczowy, zaskakująco wyróżniający się garaż i ciemnoszare akcenty. Jedynym problemem jest dla mnie pomarańczowy kolor na garaż. Początkowo zakładaliśmy odeskowanie ,czyli rudą lazurę. Jednak życie sprowadziło nas na ziemię, będzie więc pomalowany tynk. Nie mogę jednak znaleźć idealnego odcienia pomarańczowej barwy. Szanowny umieszał mi wybrany kolor, ale okazał się nie taki, jakiego oczekiwałam. Pomarańcze są albo zbyt różowe, albo zbyt wściekłe, albo zbyt zgaszone, jakieś takie brązowawe. Ideałem byłby ceglasty pomarańcz, ale nie znalazłam takiego na żadnym próbniku, jakim dysponuję. Muszę szukać dalej. Generalnie od jakiegoś czasu eksploruję okolicę "organoleptyczne", biegając do każdej pomarańczowej ściany z próbką kolorów i mierząc, czy "to jest to" . Ech, te baby! P.S. z ostatniej chwili: chyba mam swój wydumany pomarańcz! wystarczyła weekendowa wizyta w Tesco i przypadkowy rzut oka na regał z.. ręcznikami. A wśród nich TEN odcień pomarańczowego, o którym cały czas myślałam. Nie wiem, czy mojej ocenie pomogła faktura ręcznika frotte, który przypomina odrobinę tynk typu 'kasza'...Ale kolor jest idealny. Zakupiłam taki ręczniczek za jedyne 2,60zł , będzie stanowił 'próbnik koloru' dla Pana z mieszalnika, a później wykorzystamy go do rąk ( mikroskopijny jak na ręcznik format wskazuje na takie jego wykorzystanie) . Szanowny kpi sobie , że fantastycznie się stało, że nie znalazłam biustonosza - próbnika, bo dopiero głupio by wyglądał w hurtowni z takim wzornikiem w dłoni ;) Kartonowa metka na ręczniczku wskazuje , że jest to "face ( nie hand) towel" w kolorze: BURNT ORANGE. Czyli po chłopsku:palony pomarańcz. Ha! Dwa słówka- klucze. Wikipedia, do której się odwołałam, podaje , iż 'burnt orange' jest prawowitym określeniem koloru od 1915 roku i święcił on tryumfy w światowym wnętrzarstwie w latach 70'tych ubiegłego wieku... Jak się wklepie w Google ów burnt orange, wyskakuje sporo jego przykładów, m.in. na samochodach :) Nie ma niestety żadnego odniesienia do numeracji Ral, co by ułatwić pracę Panom Mieszaczom... Liczę więc na ich doświadczenie w doborze odcienia w odniesieniu do ręcznika :)) Cóż, i tak w życiu bywa.
Fajnie. Ulubione słówko specjalistów od poprawności językowej. Ponoć mówi o wszystkim i o niczym. Ale żadne inne nie oddaje tak zrozumiale i dokładnie stanu opisywanego przedmiotu :) Fajnie zrozumiałe jest wszędzie, od morza aż po szczyty gór! Więc mieszka się fajnie, a nawet bardzo fajnie. Za płotem brodzą bociany w poszukiwaniu śniadania, biegają grupki saren z białymi odblaskami na pupach ;) , przebiegają dziki (!) Nie wspominam już nawet o pospolitych ptaszkach, o których istnieniu nie miałam pojęcia- rudziki, wilgi, pliszki. Wszystkie one ochoczo biegają co rano po naszym ogrodzie. Pachnąca kawa i horyzontalne okno w kuchni to zestaw doskonały. Można obserwować bez końca. Od przeprowadzki minęły już trzy tygodnie, a wydaje mi się, że trzy dni. Wszystko ostatnio jest na "3". Nawet urodziny, które obchodziłam kilka dni temu też były ... 33-cie. W nowym domu, o numerze 33. Magia :) (..) Mąż oderwał mnie od komputera na kilka godzin, ale wracam, kontynuować swe rozpoczęte "dzieło" . Tak więc mieszkamy. Nie było mnie na blogu ponad miesiąc i nawet nie wiem, kiedy to minęło. Przeprowadzka była (i nadal jest) koszmarem. Chyba każda. U nas odbywało się to w miarę cywilizowanych warunkach, tzn. bez wielkiego ciśnienia, jakie mają ci, którzy muszą na przykład zwolnić lokal nowym nabywcom. Już od dłuższego czasu Mamusia gromadziła mi skrzętnie pełnowymiarowe kartony, więc mieliśmy z czym 'zaatakować' mieszkanie. Ale w związku ze wspomnianym brakiem bata nad głową, przeprowadzamy się leniwie, z doskoku zwozimy rzeczy zgodnie z hierarchią niezbędności do życia. Właśnie. Gdy tak pomieszkałam tydzień w Bażancie , mając pod ręką tylko najpotrzebniejsze przedmioty, stwierdziłam.... po jaką cho..robę mi te wszystkie pozostałe, pieczołowicie zbierane latami akcesoria? Całkiem wygodnie i z oddechem żyje się bez tych 'udogodnień'. Tylko co z tym wszystkim począć, skoro kiedyś było takie "niezbędnie niezbędne"? Póki co wykiprowuję rzeczy na strych i pod koniec roku zacznę z nich wystawiać aukcje internetowe... Jaka szkoda, że nie ma u nas tradycji wyprzedaży garażowych. Uzbierałabym chyba na nowy samochód :) Nowy dom jest więc dla nas sytuacją ze wszech miar oczyszczającą. Nabraliśmy dystansu, zaczynamy rozumieć , co jest dla nas w życiu ważne. Nic innego, tylko wiek średni, jak amen w pacierzu :) Kuchnia. Drogie Panie, o takiej kuchni marzyłam. Przestronna, pojemna, po prostu cudna :) Już nie będę się rozpisywać o rewelacyjności systemu Ikea, bo jeśli się ma możliwość przywiezienia takiej kuchni z jednego ze sklepów I. oraz sprytnego męża/chłopa/konkubenta/sąsiada/szwagra/listonosza , co to młotka i wkrętarki się nie boi, to nie ma lepszego rozwiązania . Nasza kuchnia, w całości ( bez agd) kosztowała nas niespełna 12 tys.zł. A jest ogromna. Ilość szafek zapiera dech w piersiach a metry bieżące blatu wystarczyłyby do lądowania Air Force One :) Całość chodzi jak w zegarku, miód malina, szufladki z amortyzatorami zwalniają bieg tuż przed zamknięciem ( Szanowny wzdycha, że nie może sobie porządnie trzasnąć drzwiczkami z 'nerwa' ;) ) Kosze druciane pięknie jeżdżą po rolkach, szafy cargo to szczyt wspaniałości, narożne karuzele na garnki w całości wyjeżdżają z szaf... Genialne. W efekcie wybraliśmy fronty Stat. Podobno są najpopularniejszą kuchnią w Europie, więc przystaliśmy do statystyk. Właściwie od dawna podobała mi się ta kuchnia , lecz Mąż kręcił nosem, że jest babcina.. W sukurs przyszła mi jednak promocja :) Sieć obniżyła cenę tych frontów. Dodatkowo dzięki lojalnościowej karcie Ikea Family, kupiliśmy uchwyty do szafek w rewelacyjnej cenie- 1 zł za komplet, miast 30zł.. Szanowny aż kipiał z radości, że zostawimy mniej dukatów ( a raczej zaraz pobiegł "na sklep" wybrać stół, na jaki udało nam się "przyoszczędzić" na promocyjnych cenach kuchni). Tyle więc z jego wymarzonej nowoczesności, kubistycznych uchwytów ze szczotkowanej stali i wypolerowanych na wysoki połysk frontów! Jest swojsko, rustykalnie, w odcieniu kremowej bieli. Tak, jak po cichutku marzyłam ja :) Wygląda to mniej więcej tak. Krzeseł jeszcze się nie dorobiliśmy, więc zwieźliśmy starocie z mieszkania :) Docelowo planuję takie w kolorze stołu, czyli szarobrązowe. Wnikliwe oczy wypatrzą zapewne piękne wgniecenie w dolnych drzwiach lodówki. To efekt żywiołowej działalności firmy kurierskiej. W rezultacie miesięcznego szarpania się z reklamacją u sprzedawcy- potentata w internetowej sprzedaży agd-rtv, ugraliśmy 700 zł rabatu, za które kupiliśmy mikrofalę do zabudowy w słupku. I już wgniecenia nikt nie widzi :) W końcu jak shabby, to shabby. Po całości.
Tak więc piekę, smażę, mieszam, gotuję na parze. Jak szalona. Ale w taakiej kuchni to czysta przyjemność. Jest miejsce, jest zmywarka, jest konkretny piecyk elektryczny ( dotychczas zmagałam się z gazowym, bez regulacji temperatury, którą ustawiało się 'na oko' wielkością niebieskiego płomienia w miejskim gazociągu) . W ostatnich tygodniach wyrobiłam swoją pięcioletnią normę w wypieku ciast. Na Wielkanoc wykonałam od A do Z pierwszego w życiu makowca! Takiego makowca-makowca, zawijanego, drożdżowego, z posypką z migdałów i orzeszków. Sama przecierałam oczy ze zdumienia, że to przypomina ciasto :) Muszę trochę wyhamować, bo Bażant niechybnie przysporzy nam dodatkowych 20 kilogramów per capita!
Na ścianie komina (od strony hallu, oczywiście :) ) zawiesiliśmy wypatrzone w Ikea pomarańczowe lustro. Jest równie wielkie. 190/100 cm. Robi niesamowite wrażenie na gościach :) Pięknie komponuje się z widocznym w tle kuchennym 'opłytkowaniem' nad blatem. Wychodzący z dolnej łazienki ma na wprost odbicie swojej sylwetki. Kontrola wizerunku musi być, co by sprawdzić właściwe położenie rozporka :)) Ognisko domowe zostało właściwie oznakowane drewnianymi literami 3d, żeby nikt nie miał wątpliwości, gdzie dom jest i jego ciepło ;)
Zaczątek gabinetu na parterze już jest. W oknach w całym domu zamontowaliśmy plisy. Wspaniały patent. Sprasowana w harmonijkę tkanina, dwie listwy prowadzone góra-dół na gumko-sznurkach. Można sobie to ustawić w każdym punkcie okna, w zależności od położenia irytujących promieni słonecznych :)
A z zewnątrz... Opakowanie ze styropianu i wstrzymanie prac. Panowie Budowlani pracują na innych , niecierpiących zwłoki, budowach. Czekam więc na przestój technologiczny, podczas którego wrócą na nasze podwórko... Mam tylko nadzieję, że zapowiadane na połowę maja upały nie pokrzyżują nam elewacyjnych planów. Wszak wczoraj nasz termometr zanotował MINUS 6 st.C (!) i nasze młodziutkie czereśniowe drzewka z całym ich ukwieceniem szlag trafił.. Nasze, naszymi, małe są z nich przedszkolaki. Ale sąsiad przez drogę, od lat parający się olbrzymią czereśniową uprawą ( ożywia nasz widok z frontowych okien genialnie ukwieconym sadem aż po horyzont), palił podczas minionych nocy kilkanaście ognisk, żeby ogrzać dymem biedne drzewka. Życie.
Justyna 04.05.2011, 14:35
Tytuł: kuchnia
Jagodzianko błagam o zdjęcie kuchni :) pozdrawiam Justyna 04.05.2011, 21:27
Tytuł: Piękna
Poprostu piękna... :) meg 12.12.2017, 09:45
Tytuł: okno
mysl;e nad takim oknem horyzontalnym w kuchni. czy nie daje za malo swiatla? i jakie ma Pani jego wymiary? ARCHIWUM WPISÓW |
Serwis jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies