Całkiem niedawno udało nam się wprosić na wizytację do wybudowanego w naszej okolicy domu Bażant II. Namierzyłam "nasze ofiary" dzięki jednemu z forum budowlanych. Pozdrawiam serdecznie Gospodarzy Bażanta 2 , którzy przyjęli nas tak serdecznie i oprowadzili po swoim wspaniałym domostwie. Była to dla nas niezwykła podróż do świata , którego bardzo wyczekujemy, licząc z niecierpliwością każdą kolejną warstwę bloczków na naszym własnym DOMU. Bardzo dziękujemy za gościnę i zaufanie. Dom jest wspaniały i już nie mogę doczekać się , aż nasza wersja ujrzy światło dzienne w całej okazałości. Przy okazji poznaliśmy bardzo sympatycznych Bażantowiczów :)) 

Wizyta ta była o tyle pouczająca, że znaleźliśmy kilka rozwiązań do powtórzenia, ale i ominięcia w naszym Bażancie. Dodatkowo wizytowany przez nas dom jest również w wersji lustro, tym bardziej wspaniała to była okazja , by zobaczyć jak to wygląda w tzw. realu. Jedna ze spraw, jakie zanotowałam w głowie, to doświetlenie klatki schodowej. Jak wspomniałam niegdyś we wcześniejszych wpisach, nie znoszę okien połaciowych, tak już mam, i Bażant pod tym względem spełnił moje oczekiwania. Jednak w odwiedzanym domu klatka schodowa była niepokojąco ciemna, gospodyni opowiadała, że wykonawca dachu namawiał ją na okno dachowe, ale wypadłoby ono baaardzo wysoko nad spocznikiem schodów i jedynie drabina strażacka dałaby radę podczas prób jego umycia. Dlatego "wykumałam" okno poziome ( podobnie jak w kuchni) niemal na całą szerokość klatki schodowej, usytuowane gdzieś na wysokości łydki osoby stojącej na spoczniku ( to się nazywa obrazowy opis ;) ) Na elewacji będzie to wyglądać jak na foto poniżej.. Nie jest to może w konwencji domu, ciutkę "poskakałam" tymi oknami po elewacji i dodałam tradycyjnemu domowi niewytłumaczalną nutę zimnej nowoczesności, ale jest to strona od ogrodu i wielkich chaszczy za płotem, więc wielkiego żalu nie ma. Strona reprezentacyjna, frontowa została niezmieniona i będzie dumnie odwzorowywać projekt Bażant. A "na zapleczu", cóż... stawiamy na funkcjonalność kosztem zamiłowania do symetrii :) 

W tym miejscu serdecznie witam Panią, Pani Maju i dziękuję za ciepłe słowa na początku naszej nierównej walki z zabudową naszego kawałka planety Ziemia ;) Jest nam rodzinnie niezmiernie miło, że znalazła Pani chwilkę na nasz e-dziennik budowy , równocześnie mamy lekko miękkie kolana w obliczu Pani wirtualnej obecności , że z taką odwagą śmiemy "maczać" swoje paluchy w przerabianiu Pani dzieła :) Niemniej jednak obiecujemy z tego miejsca, że Bażant 2 będzie perfekcyjny z punktu widzenia naszych potrzeb, przez co indywidualnie będzie najwspanialszym projektem na świecie!

Dziękuję również za miły wpis użytkownikowi Bob Budowniczy, oby rzeczywiście pogoda nam sprzyjała, także ta dla bogaczy ;) No i życzę odnalezienia doskonałego projektu! 

Już zaczęłam szaleć , choć myślałam, że dopadnie mnie dopiero na etapie wykończeniówki. Czytając od lat budowlane blogi śmiałam się pod nosem, jak wiele zmian ludzie czynią podczas budowania, na bieżąco. Ale i mnie to nie ominęło, choć sądziłam, że mam Bażanta "obcykanego" w każdym detalu i nie będę się sama zaskakiwać nagłymi przebłyskami olśnienia. Tymczasem zakupiłam majowy numer Muratora ( choć mój Małżowinek, szanowany Wykonawca , dyskredytuje ten miesięcznik, jakoby był skierowany do laików, ale kimże ja jestem jeśli nie średnio zorientowanym - z racji mężowskiej branży- "lajkonikiem"..? ) Więc zupełnie przypadkowo pochwyciłam w sklepie owo czasopismo i zostałam zainspirowana! Totalnie. Jedno ze zdjęć, którego nie przytoczę, ukazywało dłuugaśne kuchenne okno pod wiszącymi szafkami. I nastąpiło olśnienie. Na szczęście był majowy weekend i prace stanęły, przez co udało się przeprojektować sprawę, dowiedzieć się u "okniarzy" czy wykonają nam taki dłuugaśny wizjer na ogród, no i można było zacząć planować bezpośrednio na budowie. Jeszcze tego samego dnia "nadmurowałam" odpowiednie fragmenty ścian dźwigając z ziemi porozstawiane po podłodze fragmenty-docinki bloczków ( podziwiam siłę męską na budowie, to waży z tonę!) i kiedy tak poustawiałam owe bloczki i nad nimi rozciągnęłam czterometrową dechę - w ramach pseudo-nadproża, mogłam podziwiać mój geniusz w całej okazałości. Okazało się bowiem, że obraz, jaki powstanie w ramach tego kuchennego okna, jest niczym pejzaż Chełmońskiego. I to wspaniale plastycznie skomponowany, z rozpadłą chatką z lewej strony. Jak to wygląda po wykadrowaniu zdjęcia zrobionego przez nowe "okno", widać na załączonym pliku w zakładce GALERIA ( dobre miejsce dla Chełmońskiego ;) ) . Dodatkowo wstawiam wykonany przeze mnie projekt kuchni ( Ikea Home Planner) z uwzględnieniem MOJEGO OKNA :) Będzie pięknie! Oczywiście okno jest umieszczone tak , żeby "wypadało" nad blatem, żeby można było wyglądać przez nie bez schylania, np. płucząc pomidorki do sałatki ;) ale równocześnie jest na tyle wąskie , żeby szafki wiszące nad nim licowały się od góry z resztą zabudowy kuchni i żeby można było do nich sięgać bez taboretu :)) Z lewej strony zostaje ok 60cm muru, z prawej okno sięga ramą aż do narożnika. 

A taki kadr udało mi się wykroić z mojego ulubionego serialu tvn "Usta Usta". Mają tam takie właśnie okno w kuchni pod szafkami- jak dla mnie -rewelacja. I okno i serial! Ten odcinek szczególnie bombowy- bomba wybuchła w kuchni... ;) Polecam!

tak wyglądają rzuty naszego Bażanta II w wersji odbicie lustrzane. Wybraliśmy taki układ ze względu na położenie działki względem stron świata, dysponujemy ziemią z wjazdem od południa. Z tego tytułu zdecydowaliśmy się również na przeniesienie kuchni na północną elewację- zamieniamy miejsce kuchni z salonem, goście będą wchodzić bezpośrednio do salonu a nie do kuchni, co przy okazji jest bardziej praktyczne :) A z zakupami można przejść parę metrów dalej, dodatkowo pod schodami robimy spiżarnię, co jeszcze bardziej usprawiedliwia kuchnię na północnej ścianie. No i masełko na blacie nie będzie mi spływać tak mocno, jak na słonecznym południu.. ;)

Zmiany na elewacji umieściłam w zakładce Galeria.