autor:
nazwa/adres bloga:
data utworzenia:
2010-04-23
blog czytało: 1207210
wpisów: 98
komentarzy: 122
budynek:
wolnostojący, parterowy z poddaszem użytkowym bez piwnicy, garaż: 1-st. bok
technologia
technologia murowana bloczki gazobetonowe
miejsce budowy:
zachodniopomorskie
|
|
Alarm działa i puszcza do nas oczko z każdego niemal kąta domu , błyskając z czujek czerwonym światełkiem. Pan Leon ( Zawodowiec- bez dwóch zdań) uporał się z całą instalacją w kilka godzin. Kolejny plus niewielkiego domu! Na koniec montażu odwiedził nas sam właściciel agencji ochrony wraz z dwoma rosłymi panami w mundurkach "antyterrorki" i z wielkimi pałami ;) Zrobili pod płotem niezłe show, chyba w ramach firmowej autoprezentacji, kiedy w błotnych koleinach, niczym filmowi kaskaderzy zawrócili na ręcznym swojego patrolowego srebrnego jeep'a ;) Majtki mi zadrżały na widok tak jawnej męskości ;) :)) Panowie przedstawili się i dali krótki wykład, jak postępować, żeby obie strony umowy były zadowolone. Wybraliśmy hasło i kod dostępu, których, z przyczyn zdroworozsądkowych, nie udostępnię na blogu ;) :)) Dom schnie, piec powinien przyjechać na koniec tego tygodnia, więc posadzki zdążą już stwardnieć do przyjęcia tak poważnego wagowo lokatora kotłowni. Z początkiem przyszłego tygodnia powinniśmy "odpalić grzejniki i podłogówkę" ( cytuję za Szanownym M.) Wczoraj kaloryfery zostały zakupione i czekają na montaż. Wkrótce nasz Bażant zamieni się w upalną "Tropical Island". Tymczasem suszymy wszystkie zakamarki , czym się da- kominkiem, olejakiem, kozą, farelką. Nie zastanawiam się nawet jakie będą rachunki za takie cieplne szaleństwo... Cóż, wada budowania w zimie. W temacie zimy- jest bezlitosna i nie odpuszcza. Ledwie zdążyłam nacieszyć się zmaltretowaną trawą, która wyłoniła się spod śniegu, a już ponownie napadał ten "biały shit", jak uroczo określa mroźny puch moja Przyjaciółka ;) Panowie Budowlani dłubią zabudowy z płyt, czyli wykonują żmudne i czasochłonne czynności zamieszczone w "Słowniku Robotnika" pod hasłem : rzeźba w g..... :) Nic tylko docinki, paseczki, narożniczki. Nóż do karton-gipsu i flex do profili , rzucający wokół setki iskier, są w ciągłym użyciu. Postępów prac z godziny na godzinę nie widać , za to poirytowanie na twarzach Inwestorów widać wyraźnie. Takie są prawa budowlanki. Stan surowy rośnie w oczach, a wykończeniówka jest denerwująco "się ślimacząca". Pieniądze topnieją, człowiek chce już mieszkać, a technologia i dbałość o szczegół ma swoje wymagania.. Skąd my to znamy? Żeby nie biegać po budowie i nie wytykać każdej bruzdki i plamki, trzeba wszystko dopieścić. A to wymaga czasu. Powstała już cała rampa w salono-kuchni, nic tylko montować listwy led i świecić. Powstała też obudowa g-k wokół kibelków podwieszanych i rur w łazience, które trzeba było ukryć w zgrabnych zabudowach. Obecnie staram się wpłynąć na Panów Pracowników, żeby zajęli się sprawą mojego wymarzonego murka w kuchni, bowiem paleta cegły dotarła, po tygodniu od zamówienia (!) i marznie na podwórzu, pod coraz to nowymi warstwami opadów. Niestety, mimo charakteryzującej mnie groźnej funkcji Inwestorki i jeszcze groźniejszego miana "żony Szefa", panowie mają za nic moje napominanie o murowanie, łypią tylko badawczo na Szanownego Małża, czy mają robić, czy "baba sobie znów coś wymyśliła" ? Generalnie ciężka to i znienawidzona funkcja "małżonki". Żebyście wiedzieli, kto jest prawdziwym postrachem każdego budowlańca... Nie Szanowny Inwestor... Oj, nie! Zawsze jest to mega-upierdliwa i mega-pyskata Pani Ślubna lub Panna Kochanka. Domy drżą w posadach i kolana też... W ostatniej chwili, przed wylaniem posadzek, doprowadziliśmy kabel w zakres tej klinkierowej ścianki. W sieci znalazłam bowiem intrygującą fotkę z podobnym murem w kuchni, który oświetlany był trzema punkcikami świetlnymi skierowanymi w dół, na cegłę, a umieszczonymi pod blatem zwieńczającym całą konstrukcję. Postanowiłam skopiować ten pomysł, stąd konieczność "dokabelkowania" . Teraz wystarczy przepleść ten kabel przez dziury w kolejnych warstwach cegły i wystawić go na szczycie muru. Początkowo Mąż planował wpuścić go w spoiny między cegłami, ale na ratunek przyszła nam konstrukcja kupionego klinkieru- szczelinowa :) Jak to można wykorzystać otworki w budulcu ;) Wybraliśmy się wczoraj na obiad do japońskiej knajpki. Szanowny Mąż jest wielkim koneserem sushi, o ile można zaufać kunsztowi naszych zachodniopomorskich kucharzy zaimportowanych z Kraju Kwitnącej Wiśni ( choć wróbelki ćwierkają, że na zapleczu kryją się raczej mieszkańcy Kraju Zwiędłej Czereśni ;) ) i serwuje się naszym podniebieniom "prawdziwe" sushi , a nie jego namiastkę.. W każdym bądź razie skonsumowaliśmy to, co nam podano, sowicie okraszając kęsy sojowym sosem i przetykając 'kubeczki smakowe" zieloną breją wasabi i aromatycznymi płatami marynowanego imbiru. Do dziś nie opanowałam sztuki trzymania pałeczek, przez co zapewne wyglądam przezabawnie , usiłując upolować ryżowe zawiniątka z tacki. Ale skoro Szanowny Małż postanowił uczcić kolejny etap budowy zabierając mnie na SWOJE ulubione danie, starałam się sprostać sytuacji. Na szczęście nie przymuszał mnie do degustowania sake, bowiem dla niego jedynym słusznym i jedynie akceptowanym przez organizm rodzajem trunku jest Tequila. Swoją drogą, niezłe to połączenie- sushi i spirytus z kaktusa. Japoneczka i Meksykanka. Mmmm, apetyczny mix dla prawdziwego faceta ;) Dom natomiast suszymy. Suszymy i suszymy. Dokładamy do pieca. Panowie budowlani mają pracę na pół gwizdka, mogą sobie podłubać przy zabudowie ramp w salonie, powolny tryb pracy usprawiedliwiając delikatną materią świeżutkich posadzek. Dostaliśmy wycenę glazury i gresów. Ma-sa-kra i zawał serca... Chyba zamienimy sushi na chleb z wodą... Nic innego nie pozostaje. Dlaczego pieniądze mają irytującą właściwość znikania w zastraszającym tempie?.. Niedawna odwilż, o wyraźnym i budzącym nadzieję zapachu wiosny sprawiła, że brutalny powrót zimy tym bardziej uderzył w nasze dusze. Widzę to wokół, ludzi opanował depresyjny "nic-mi-się-nie-chcizm", który nie ominął również mnie. Nawet pies, z reguły ochoczo oddający się uciechom na osiedlowych trawnikach, ucieka z podwórza, a w oczach ma jawne obrzydzenie panującą aurą. Aktualnie sypie mokry śnieg przecinany podmuchami nieprzyjemnego wiatru. Jakież to szczęście, że trzeba czekać na te kafelki! ;) Przynajmniej nie będę miała wyrzutów sumienia, że nie przeprowadzamy się, kiedy wszystko gotowe. Bo jak tu się przenosić w środku koszmarnej zimy. A tak- poczekamy do kwietnia. I nic nas nie powstrzyma ! Są ! Są ! Są ! Posadzki piękne i szlachetne. Zalane wczoraj ( panowie zaczęli o 7 rano, skończyli o 16 po południu). Dziś już można sobie po nich potuptać. Zupełnie inna bajka. Okno w kuchni ma w końcu swoją właściwą wysokość, nareszcie widzę, że bez trudu dosięgnę do szafek zawieszonych nad nim. Teraz musimy koksować kominkiem, żeby wygonić całą tę wilgoć z tynków i podłóg. Inaczej nie ma nawet co podchodzić do szpachlowania połączeń płyt na ścianach, ani do układania płytek. Muszę uzbroić się w cierpliwość. Niestety, pora roku nie ta... Zabawa w środku lata byłaby zupełnie inna : okna na oścież, koczowanie w namiocie rozbitym w ogródku, żeby przypilnować otwartej budowy... A tak, trzeba zacisnąć zęby i poczekać jakieś dwa tygodnie. W tym czasie zapewne hurtownia upora się ze sprowadzeniem dla nas zamówionych gresów i glazury. twardy fundament pod murek w kuchni okazał się idealnym miejscem do dzielenia drewna przed wrzuceniem do paleniska, gdy wokół miękka podłoga:
Człowiek wyraźnie się starzeje, dziś to wiem. Niegdyś nie mogłam pojąć poirytowania Starszyzny Plemiennej techno- brzmieniem wydobywającym się z głośników mojego młodzieżowego boombox'a. Dziś wolę posłuchać Czerwonych Gitar.. Jeszcze niedawno dla mnie- nudnej mamuśki, moja Przyjaciółka z lat pacholęcych była synonimem wyzwolenia, szalonego ducha , imprezy i wolnej miłości. Teraz rozmawiamy przez telefon o konsystencji kupek jej Pierworodnego ;) Gdyby ktoś kilka lat wcześniej powiedział mi, że będę się zachwycać szarą masą na podłodze, uśmiałabym się po same warkoczyki. A dziś .. uwielbiam te posadzki! Czyż nie są cudowne?!.. :))
Ależ się zmienia! Jeszcze wczoraj na kolanach układano Sam proces układania tejże instalacji zasługuje , by się Efekt : Wszystko ułożone zostało zgodnie z naszymi wytycznymi, tzn. z Szanowny Mąż jest równie uradowany z postępu prac, być Dziś Mąż zwrócił mi uwagę na pewien niedostrzegalny Kolejne ważne spotkanie na budowie w dniu dzisiejszym dotyczyło P.S. I znów wyszłam na wariatkę, gdy tupiąc nogami wymusiłam na Efekt ( Mąż salon z widokiem na kuchnię:
hall:
wszystkie drogi prowadzą do Rzymu:
górna łazienka:
dolna łazienka:
12.02.2011, 19:39
Tytuł: Patrzę i mało widzę...
Uszanowanie! Na zdjęciach próbuję podejrzeć, jaki wybudowali Państwo komin do kominka... Stąd też moje pytanie, czy jest to ten sam Schiedel, który mamy w projekcie, czy też coś innego? Wydaje mi się, że wprowadzili Państwo pewną zmianę, z której i ja bym chętnie skorzystał. Jeśli to możliwe, proszę też zdradzić, ile - oprócz kanału dymowego - jest w rzeczonym kominie kanałów wentylacyjnych? Odwiedziła mnie dziś Pewna Refleksja. A stało się to w Przypomniałam sobie niedawno czytany artykuł mający na celu Ja buduję sercem. Mąż buduje .. głową ;) Ja wszystko Czuję się jak pewien łysy przykurczony staruszek, którego Podobnie jest w galerii handlowej. Kobieta idzie na zakupy Mężczyzna generalnie nie znosi zakupów, chyba, że ma w sobie Próbowałam przenieść zasady mojego świata do realiów męskiej Wracając do emocji- ta budowa wypala mnie zupełnie. Nie Dla niego budowa to żadna nowość, a dla mnie to NASZ DOM. Dzisiejsze prace domowe stały pod znakiem "układania izolacji foliowej i styropianowej na gotowej instalacji hydraulicznej z uwzględnieniem dodania osprzętu ogrzewania podłogowego". Brzmi to jak tytuł poważnej pracy naukowej. W rzeczywistości- robota nie do wytrzymania dla wrażliwego ucha. Wszechogarniający pisk ciętych zębatą piłą białych płatów, wraz z towarzyszącym sztucznym śniegiem. Włos się jeży na rękach. Pan Wykonawca-Pan Inwestor osobiście rozłożył kanał doprowadzający powietrze z zewnątrz do kominka. Uprzednio wykonał otwór na wylot w ścianie domu. Nie ukrywał dziecięcego dzikiego szczęścia na buzi rozbrykanego chłopczyka, gdy dokonywał tej demolki :)
Jutro przyjedzie Pan Hydraulik i uzupełni misterne puzzle o rurki podłogówki. Będziemy gotowi na zalewanie :) Zaprzyjaźniony "posadzkarz" przyjedzie skoro świt w sobotę. To idealny dzień na wykonanie podłogi, bez przestoju i tracenia dni roboczych . Ślepy pułap jest już oszlifowany i wymalowany na cacy śnieżnobiałą farbą. Na podłogę położymy jednak panele podłogowe, zamiast linoleum zwanego gumoleum. A to z prozaicznej przyczyny- panele kosztują 15 zł / m2, natomiast "goły Leon" ( tak mówi Tata) = 25 zł za takąż ilość. Nie wiem gdzie tu chińska ekonomia i matematyka, tak już jest ( a propos męskiego świata materiałów budowlanych). Zdecydowaliśmy więc o położeniu panela, raz, że efekt fajniejszy, przy przesuwaniu pudeł z gratami nie ulegną rozdarciu, jak guma ;) , nie trzeba tego kleić do podłoża, pianka pod panelami wyrówna ewentualne 'zadziory" płyty OSB. No i przede wszystkim będzie taniej. Początkowo namierzyliśmy takie ekonomiczne panele w Nomi, ale były ciemne i nie do końca mnie zachwycały... Wiem , wiem, jestem nienormalna, że na strychu chcę mieć "pierwyj sort dekoratorski" , nawet kiedy będę nań wchodzić dwa razy w roku. Ale szczęśliwie w Casto natknęliśmy się ( dosłownie wchodząc w deskę ekspozycyjną) na piękną jaśniutką podłogę w podobnej , niewiarygodnie radosnej cenie :) więc wkrótce będę się cieszyć całymi 35. metrami kwadratowymi gotowej graciarni w przestronnej jaśniutkiej desce :)) Jutro czeka nas wyprawa po płytki, a dokładnie po to, by je zamówić... Dziś skrupulatnie wymierzyłam ściany obu łazienek i podłogi pod gresy na parterze. Będzie na mnie, jeśli coś pomyliłam. Kocham domową odpowiedzialność! To takie fascynujące... ;) ARCHIWUM WPISÓW |
Serwis jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl korzysta z technologii przechowującej i uzyskującej dostęp do informacji w urządzeniu końcowym użytkownika (w szczególności z wykorzystaniem plików cookies). Zgoda wyrażona na korzystanie z tych technologii przez jagodzianka.mojdomdlaciebie.pl lub podmioty trzecie w celach związanych ze świadczeniem usług drogą elektroniczną może w każdym momencie zostać zmodyfikowana lub odwołana w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji znajdą Państwo w zakładce Polityka dotycząca cookies